Tradycyjnie zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z najnowszego odcinka "Gry o tron". Do końca sezonu pozostały tylko cztery epizody!
Oficjalny opis odcinka:
Arya kontynuuje swój trening. Jorah i Tyrion napotykają na swojej drodze handlarzy niewolników. Trystane i Myrcella mają własne plany. Jaime i Bronn docierają do celu wyprawy. Żmijowe Bękarcice przypuszczają atak.
Komentarze (77)
I do tego Anonimie to jest chyba pierwszy sezon w którym nie trwają żadne wojny, wielkie bitwy - zaczęły się knuwania, inne próby dojścia do władzy niż bezsensowne mordobicie, a także próby. Patrząc po komentarzach widzę, że to zdecydowanie nie jest dla wszystkich, niestety.
Daenerys też swój pierwszy raz przeżywała w "bulu", ale potem się zakochała w swoim mężu, może z Sansą będzie podobnie xD Myranda nauczy ją "sztuki kochania" tak jak Doreah ;_;
To był pieprzony, brutalny gwałt.
Twoje poglądy są conajmniej zastanawiające...
Littlefinger pragnący opuścić Dolinę i zostać namiestnikiem Północy po załatwieniu zwycięzcy w zbliżającym się starciu Stannisa z Boltonami pod Winterfell.
Zresztą czego możemy się spodziewać patrząc na to, że Martin potwierdził takie samo zakończenie w serialu i książkach, a serial skraca, i skraca, i skraca.
- Historia Aryi w końcu ruszyła do przodu ( to akurat był mocniejszy punkt odcinka)
- Jaime Lannister i Bronn dotarli do celu, ale cała ta sekwencja włącznie z bękarcicami przedstawiona po łebkach.
- Wątek Jorah'a i Tyrion'a wypadł najlepiej. Podoba mi się w jakim kierunku zmierza.
- King's Landing... Niby sporo się pozmieniało, ale wszystko to jakoś tak pozbawione emocji.
- Winterfell też niby mocna scena na koniec, ale mimo wszystko czegoś jej brakowało.
Jedyny odcinek, który mimo iż pozostawił wiele niewiadomych, napoczynając ciekawe kwestie, nie wywołał u mnie żadnych "ochów i achów" (Plus za kilka dobrych tekstów, wywołujących uśmiech na twarzy)
liczyłam, że Sansa zmieni się z tej głupiutkiej dziewczynki, która pozwoliła zabić swojego wilkora, bo została zdominowana przez przeznaczonego jej chłoptasia, a tu niestety. czułam się jakbym znowu to oglądała. poddała się, bez walki. a bez niej Ramsey wcale nie jest 'dziedzicem Winterfell' jak się nazwał.
zastanawiam się w którym momencie była Cat, bo jakoś nie kojarze ^^
Proszę zwrócić uwagę na zakapturzoną postać.
Co do wątku Sansy - brawo dla aktora grającego Theona, sama scena do przewidzenia - Starkówna nie przewidziała, że bękart Boltona jest aż takim sadystą i ja nie widzę tu nic do zarzucenia - akurat tutaj logika fabuły była znośna, choć zgadzam się, że ta scena mogła być zrobiona lepiej. Przypominam, że książkowa żona Ramsaya nie miała lepiej. Dlatego nie rozumiem aż takiego zamieszania wokół tej sceny - choć może to wynika z tego, że jako ostatnią ludzie tylko ją zapamiętali z dosyć nudnego odcinka?
Ja osobiście nie podzielam tej powszechnej krytyki sezonu. Mimo, że nie rozumiem celu tak dużej rozbieżności serialu od książki to cierpliwie czekam na to do czego nas reżyserowieb doprowadzą. Także nie uważam, aby Uczta była nudna. Mnie się czytało dobrze