Wyobraźnia fanów Pieśni Lodu i Ognia nie ma granic, a ta szalona teoria świadczy o tym najlepiej.

Kim zatem są merlingi (Merlingi, merlingowie – bo i z taką pisownią możemy się spotkać)? Krążą plotki, że to tajemnicze stworzenia żyjące w krainach na dnie morza. Ukrywają się wśród ludzi i manipulują nimi tak, aby doszło do wojny między ogniem (Smokami) i lodem (Innymi). Kiedy smoczy ogień stopi lód, powstanie wielka woda, która zaleje lądy, a wtedy merlingi będą posiadać pełną władzę nad Westeros. A ludzie? No cóż, staną się zwykłą karmą.

Tutaj my jemy ryby. A w podmorskiej krainie ryby jedzą nas.

O wyglądzie merlingów wiemy niewiele. Niektórzy utożsamiają te stwory z syrenami i trytonami, czyli półludźmi-półrybami. Warto tutaj dodać, że w mitologii greckiej i rzymskiej syreny były opisywane jako półkobiety-półptaki. Były to podstępne bestie, wciągające ludzi w śmiertelne pułapki. A gdy to się udało – pożerały ich. W świetle tego tylko Martin wie, co mu chodziło po głowie w trakcie wymyślania tej rasy.

W książkach wielu bohaterów wspomina o merlingach, jednak oficjalnie żaden maester, bard czy marynarz nie pokusił się o ich szczegółową charakterystykę.
W „Uczcie dla Wron”, w rozdziale Brienne możemy przeczytać o innych stworach – mlaskaczach, których opis może sugerować jednak, że faktycznie chodzi o merlingi.

– Lepiej stójmy dziś na straży, pani – ostrzegł ją, gdy próbowała rozpalić ognisko z wyrzuconego przez morze drewna. – W takim miejscu mogą być mlaskacze.
– Mlaskacze?
Brienne obrzuciła go podejrzliwym spojrzeniem.
– Potwory – wyjaśnił z zadowoloną miną Zręczny Dick. – Wyglądają jak człowiek, chyba że podejdzie się blisko, ale mają za duże głowy, a tam, gdzie prawdziwemu człowiekowi wyrastają włosy, mają łuski. Są białe jak rybie brzuchy, a między palcami rosną im błony. Zawsze są wilgotne i cuchną rybami, ale w tych ich żabich gębach kryją się szeregi zielonych zębów ostrych jak igły. Niektórzy powiadają, że wytępili je Pierwsi Ludzie, ale nie wierzcie w to. Przychodzą nocami i kradną niegrzeczne dzieci. Kiedy chodzą na tych swoich błoniastych stopach, słychać ciche mlasku-mlasku. Dziewczynki sobie zatrzymują, żeby móc się rozmnażać, ale chłopców zjadają. Rozszarpują ich ostrymi, zielonymi zębami. – Uśmiechnął się do Podricka. – Zjedzą cię, chłopcze. Zjedzą cię na surowo.

Całkiem możliwe, że na temat ryboludzi mógłby wypowiedzieć się błazen Plama, który podobno odwiedził podwodne krainy. Niestety, jego piosenki równie dobrze mogą być tym, czym się wydają, czyli bredniami szaleńca. A może to właśnie merlingi pomieszały chłopakowi w głowie, żeby ukryć swoje tajemnice?

– W podmorskiej krainie ptaki mają łuski zamiast piór – rzekł, pobrzękując. – Wiem to, wiem, tra-la-lem.

Oczywiście każda teoria musi posiadać „podejrzanych”, więc przyjrzyjmy się ryboludziom, którzy tak zręcznie się kamuflują. Zacznijmy od, nieżyjącego już, członka Gwardii Królewskiej, ser Mandona Moore’a. Według Jaime’a, Moore był najgroźniejszym królewskim gwardzistą. Podobno to twarz bez wyrazu wzbudzała w Lannisterze takie odczucia. Ale czy tylko?

Oczy Moore’a było opisywane jako bezbarwne i rybie. A próba zabójstwa Tyriona nad Czarnym Nurtem była według fanów zemstą za podpalenie rzeki i co za tym idzie, unicestwieniem wielu wodnych stworzeń.
Drugiego merlinga Arya opisuje jako wielkiego i tłustego, a mimo to silnego i sprawnego. Kąsacz, bo o nim mowa, ma dziwne, nieludzkie oczy. Nie posiada języka, przez co wydaje z siebie dźwięki podobne do jaszczurki. Jego zęby wyglądają jak zaostrzone, co ułatwia mu spożywanie ulubionej potrawy – ludzkiego mięsa.

Władca Białego Portu, Wyman Manderly, także może być ryboludem. Lord zbyt tłusty, by dosiąść konia, jest ogromnym mężczyzną. Stwarza on pozory głupiego i tchórzliwego, jednak w rzeczywistości jest sprytny, inteligentny i wyrachowany. A upieczenie i zjedzenie pasztetu z Freyów, oprócz chęci zemsty, może sugerować zamiłowanie do ludzkiego mięsa.
Przejdźmy teraz do grubych ryb, magistra Illyrio Mopatisa, Varysa i Petyra Baelisha.

Nie jest chyba dla nikogo niespodzianką, że Varys i Illyrio są wspólnikami. Ci dwaj od zawsze razem knują i spiskują w sobie tylko znanej sprawie. Czemu więc nie miałaby to być sprawa merlingów? Już w „Grze o Tron” Arya nakrywa ich w podziemiach, kiedy wychodzą ze studni, a następnie znikają u wylotu kanałów. Może przy pomocy wody przemieszczają się niezauważeni między wszystkimi nadmorskimi zamkami. Obaj są sporych rozmiarów, ale nie brakuje im zwinności.

Dodatkowo nikt nie wie, gdzie Varys sypia. I czy robi to w ogóle. W swojej komnacie ma tylko kamienne łóżko, które w rzeczywistości zasłania tajemne przejście. Pająk, uśmiechając się, nigdy nie pokazuje zębów. Więc albo jest mistrzem opanowania, albo, podobnie jak u Kąsacza, jego uzębienie odbiega od normy.

Varys jest też pewien swojej bezpiecznej przyszłości. Dowodzi tego jego rozmowa z Tyrionem, która to, dziwnym zbiegiem okoliczności, nawiązuje do morza.

(..) Kazałem im wrzucić Allara Deema do morza. Z tobą mam wielka ochotę postąpić tak samo.
– Mogłoby cię spotkać rozczarowanie – odparł Varys. – Sztormy przychodzą i odchodzą, fale rozbijają się na brzegu, wielkie ryby pożerają małe, a ja ciągle utrzymuję się na powierzchni.

Imię Varysa najprawdopodobniej powstało na podstawie indiańskiego „Varish”, które oznacza „śpiący na morzu”. Jeśli George Martin rzeczywiście w ten sposób zarzucił wędkę, to fani połknęli przynętę.

Na koniec zostawiłam „Króla merlingów”, bo to nie tylko statek Petyra Baelisha, ale właśnie on sam. Czy jego braavoskie korzenie są tylko rzekome? A może przypadkiem w Braavos, w Domu Czerni i Bieli stoi posąg króla merlingów? Czy może żeglując po wszystkich morzach i rzekach Westeros, Littlefinger zyskał tak wielką wiedzę na temat merlingów, że trzyma ich teraz w garści? Nie wiemy, ale sam zainteresowany zarzeka się przecież, że kontroluje Varysa.

Faktem jest, że merlingi, podobnie jak selkie i ludzie morsy, na dobre zagościły w legendach Westeros i Essos. Co więcej, ryboludzie mogą być związani w jakiś sposób z wiarą w Utopionego Boga.

Po Żelaznych Wyspach krążą opowieści o tym, że budulca na Tron z Morskiego Kamienia dostarczyli dziwaczni półludzie. Nazwano ich Głębinowcami, a mieli oni być dziećmi ludzkich kobiet i wodnych stworów. Może dlatego kapłani Utopionego Boga twierdzą, że w żyłach ich ludu płynie krew merlingów.

Zapraszam do dyskusji.


Autor tekstu: Ola Trybek

1. Teoria została stworzona przez fandom/fanów PLiO.

2. Pomimo tego, że jestem autorką tekstu, niekoniecznie muszę utożsamiać się z jego przesłaniem/treścią.

Źródło:

1. http://www.reddit.com

2. http://awoiaf.westeros.org

3. http://themeaningofthename.com/varish/

4. „Świat lodu i ognia. Nieznana historia Westeros oraz Gry o Tron” George R.R. Martin, Elio M. Garcia Jr, Linda Antonsson

5. Wszelkie cytaty pochodzą z wydanych tomów „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R. R. Martina