Ostatni sezon, jak wszyscy pamiętamy, wyjątkowo składał się z tylko siedmiu odcinków zamiast dotychczasowych dziesięciu. Tym samym twórcy musieli zmierzyć się z problemem zmieszczenia obszernego materiału mając do dyspozycji zdecydowanie mniej czasu. To jak wywiązali się z zadania było odbierane w różnoraki sposób, lecz dopiero przedostatni odcinek zatytułowany “Za Murem” wywołał falę krytyki dotyczącej tempa rozwijania akcji.

Przypomnimy, że to w tym odcinku wyprawa Jona złapała nieumarłego, a potem została ocalona przez Deanerys. Internautów raziło mianowicie tempo przemieszczania się bohaterów i pogłębienie problemu z rozeznaniem się w kolejności zdarzeń. Chodziło konkretnie o szybkiego jak wicher Gendry’ego lub szybszego od maila kruka, który został wysłany po Daenerys.

game_of_thrones_gendry_tormund

W związku z nadchodzącym 8. sezonem producent wykonawczy Bryan Cogman zapytany postanowił się odnieść do tych wypowiedzi, a jednocześnie wyjaśnić czym kierowali się twórcy :

Dokonaliśmy wyboru, żeby “ciągnąć to dalej” w poprzednim sezonie. Jeśli ktoś chce może siąść w domu i obliczyć ile zajęło przejście łodzi z punktu A do punktu B i zrobić to samo z czymkolwiek by chciał. Zawsze znajdzie się coś do czego wszyscy się przyczepią. Według mnie te zarzuty były lepsze od innych, więc na nie odpowiadam.

Z powyższej wypowiedzi wynikałoby, że scenarzyści zostali po prostu zmuszeni pokazać to w taki, a nie inny sposób ze względu na brak czasu. I choć pewne rzeczy wydają się dziać zbyt szybko lub nielogicznie, to ponownie dostaliśmy wartko toczącą się akcję, gdzie nie znajdziemy miejsca na oddech. Oczywiście świetnie byłoby zobaczyć podróż Jona i ser Davosa na Smoczą Skałę, przemarsz Nieskalanych lub flotę Greyjoyów, która płynie, a nie teleportuje się. Jednak trzeba zwrócić uwagę, że pomimo takiego “uproszczenia sprawy”, to twórcy i tak ledwie się zmieścili z ogromem materiału i spraw, które musiały się być poruszone.

Mimo to, wielu pewnie wciąż ciekawi, czy nadchodzący sezon będzie pod tym względem lepszy, czy taki sam. A tu trzeba zauważyć, że tym razem odcinków ma być jeszcze mniej. Odpowiedzi na to pytanie możemy dopatrywać się w słowach scenarzysty Dave’a Hilla:

Oczywiste, że nikt nie lubi, gdy się go krytykuje. Ale biorąc pod uwagę liczbę spraw, pomiędzy którymi musieliśmy balansować by dopiąć 8. sezon na ostatni guzik, trzeba było trochę przyspieszyć czas pomiędzy odcinkami. Wielu tzw. cięć czasowych widzowie nie dostrzegają. Może powinniśmy byli  dodać dopiski w stylu “Trzy tygodnie później”, ale tego nie zrobiliśmy. Niekiedy jesteśmy zmuszeni do lekkiego oszukiwania, ale przy tworzeniu 8. sezonu staraliśmy się, by ukazać upływający czas w bardziej sensowny sposób niż “teleportacja”.

Ciekawe jest, czy producenci wywiążą się z tych zapewnień. Będzie to można na różne sposoby śledzić. Pierwszym z nich jest ciężarna Cersei. Do tej pory nie widać było po niej żadnych oznak ciąży. Biorąc pod uwagę, że armia Innych jest już w Siedmiu Królestwach i do ich przybycia do Winterfell pozostało bardzo niewiele czasu, to pewnie wygląd Cersei niespecjalnie się zmieni. Ale wciąż właśnie pozostaje pytanie jak długo zajmie nieumarłym droga do Winterfell, czy Nocny Król na Viserionie dotrze tam pierwszy? Jak dobrze główni bohaterowie przygotują się do obrony? Na te odpowiedzi musimy poczekać do 14 kwietnia.

 

Źródło:cinemablend