Pierwszy intrygant Siedmiu Królewstw zniknął na pewien czas. Czym się wówczas zajmował? Być może dowiemy się już w najbliższy poniedziałek. Tymczasem, Aidan Gillen rozmawia z Entertaiment Weekly o przeszłych i przyszłych losach Petyra Baelisha.
Co najbardziej cię ekscytuje w nadchodzącym sezonie?
Dla mnie to co przeżywa Littlefinger w stosunku do Sansy to jakiś poziom zadośćuczynienia za błędną ocenę Ramsaya Boltona. Bardzo wiele z tego co robię to pokuta i staram się pozyskać sobie właściwych sojuszników – cóż, to chyba robię zawsze. Zostawiłem Sansę na ślub z psychopatą. To prawdopodobnie jedyne potknięcie Littlefingera, nie wiedział o Ramsayu. A powinien.
Herb Boltonów to oskórowany człowiek, więc można było coś podejrzewać, prawda?
Tak, wiem. Widzowie widzieli bardzo wiele Ramsaya, jego wszystkie akty okrucieństwa, po tym czuli się tak, jakby cały świat znał jego reputację. Jednak w świecie naszej historii nikt o tym nie wie. Wiele rzeczy stało się za zamkniętymi drzwiami, lub zamkniętymi wrotami. Wiem, że to gryzie się z reputacją Littlefingera, ale mógł nie wiedzieć o brutalności Ramsaya. To przy okazji pokazuje jego nową stronę, chwiejność, i chce to naprawić. Lubi Sansę, więc próbuje wydobyć coś coś ludzkiego i łagodnego z samego środka swojego patologicznego kalkulowania i manipulacji. To wielka część Littlefingera, co ledwo zauważa. Zawsze mówię ludziom o pewnym ojcowskim cieple, ale oni pytają “O czym ty mówisz?”. Robić można tylko to, co jest w scenariuszu.
Ty to modulujesz i dajesz własne wskazówki, jakbyś dostosywywał własny przekaz pomiędzy słowami.
Niezła sztuczka, prawda? Próbować i narzucać własną wizję bohatera. Ale oni [d.r. D. Weiss i D. Benioff] nie tolerują robienia bałaganu w zapisie. Jeśli chcesz zmiany to musisz zgłosić ją z odpowiednim wyprzedzeniem, bo w dniu nagrań nie ma już na to czasu. David i Dan są otwarci na to, czego się nie spodziewają, tak przy kwestiach jak i sposobie ich wypowiadania. Są też otwarci na rozmowę, ale nie przystają zbyt łatwo na propozycje.
Z Littlefingerem niemal zawsze jest tak, że jego intencje są jawnie egoistyczne. Z tego co mówisz, w tym sezonie próbuje pomóc komuś innemu, na przykład Sansie.
Wolę myśleć, że tak właśnie się stało. Wydaje się, że zawsze chodzi o niego. Potrafi oszukiwać ludzi. Gdyby musiał, oszukałby też siebie. Chcę wierzyć, że jego działania nie były podyktowane czysto pod jego własny interes.
Która ze scen była twoją ulubioną do nakręcenia?
Podobała mi się scena z Sansą w ogrodzie, kiedy budowała śnieżny zamek. Tej poprzedzającej moment, w którym Lysa chce wyrzucić Sansę przez Księżycowe Drzwi. Podobała mi się z wielu powodów. Polubiłem jej stronę wizualną. To była również jedna z chwil, kiedy widzimy Littlefingera działającego impulsywnie i być może nawet sam siebie zaskoczył. Być może. Pokochałem tę scenę. Jak również sceny z Varysem, to było wieki temu. Jedną w szczególności, rozmowa o drabinie. Całkiem mi się spodobała. I ta z Ros na początku drugiego sezonu, kiedy była rozbita w pracy i musiałem jej wytłumaczyć – w bardzo delikatny sposób – co się stało z ostatnią nieszczęśliwą dziewczyną. To dobrze naświetliło charakter Littlefingera, delikatny i przerażający zarazem.
To musiało być trudniejsze, przez tę pozornie wrażliwą mowę.
Mmm. Takie sceny to podarki, na które czekasz. Jak ta z Seanem Beanem, kiedy spacerowaliśmy po ogrodzie i pokazywałem mu szpiegów – zakończyła się bardzo ładną kwestią Littlefingera: “Nieufanie mi było najmądrzejszą rzeczą, jaką zrobiłeś, odkąd zsiadłeś z konia”.
Kto według ciebie przetrwa dłużej, Littlefinger czy Varys?
Ciężko powiedzieć. Na początku myślałem, że tych dwóch przetrzyma wszystko. Obaj są bardzo inteligentni, dorównują sobie w tym. Jest między nimi pewna rywalizacja, jednak składają się na jeden podwójny akt. Myślę, że ładuję się w bardziej niebezpieczne sytuacje niż Varys. Oboje gramy w tę samą grę, jednak ja mam tendencję do angażowania się w bardziej niebezpieczne fizycznie sytuacje. On jest bardziej jak ktoś, kto chodzi po linie.