W tym artykule zajmiemy się postacią, która często przywołuje uśmiech na twarze czytelników i widzów, choć czyni to zawsze ponurym głosem i ze zbolałą miną. Oto on, niekwestionowany mistrz czarnego humoru i pesymistycznego poglądu na życie – Edd Cierpiętnik.
Edda poznajemy w „Starciu królów”, jako członka wielkiej wyprawy zwiadowczej za Mur. Posiwiały, chudy jak szczapa giermek z ponurą miną i smętnym głosem w taki oto sposób uprzyjemnia Jonowi przeszukiwanie chaty w opuszczonej wiosce dzikich:
– Staremu Niedźwiedziowi nie starcza, że zmarli chodzą – skarżył się Jonowi, gdy szli w stronę chaty. – Chce, żeby jeszcze mówili. Powiadam ci, nie wyniknie z tego nic dobrego. Skąd zresztą wiadomo, że kości nie mogą kłamać? Dlaczego śmierć miałaby uczynić człowieka prawdomównym albo nawet bystrym? Zmarli są na pewno nudni i ciągle utyskują. Ziemia jest za zimna, mój nagrobek powinien być większy, dlaczego on ma więcej robaków ode mnie…
Jon musiał się schylić, by przejść przez niskie odrzwia. Wewnątrz znalazł ubite klepisko. Nie było tu żadnych mebli ani innych śladów bytności ludzi, poza odrobiną popiołu pod otworem w dachu.
– Okropnie byłoby tu mieszkać – stwierdził.
– Urodziłem się w bardzo podobnym domu – odparł Edd Cierpiętnik. – I spędziłem w nim swe złote lata. Ciężkie czasy przyszły na mnie później. – W jednym z rogów chaty leżało wyschnięte, słomiane posłanie. Edd spojrzał na nie tęsknym wzrokiem. – Oddałbym całe złoto Casterly Rock, żeby znowu przespać się w łóżku.
– Nazywasz to łóżkiem?
– Jeśli jest miększe niż ziemia i ma nad sobą dach, to dla mnie jest to łóżko. (…)
– Jak sądzisz, co się tu stało? – zapytał.
– Coś gorszego niż sobie wyobrażamy – zasugerował Edd Cierpiętnik. – No, może i potrafiłbym to sobie wyobrazić, ale wolę tego nie robić. Wystarczy, że człowiek wie, iż czeka go straszliwy koniec. Lepiej nie myśleć o tym z góry.
(twierdza Crastera) Urodziłem się w takim miejscu. Potem było już tylko gorzej.
W twierdzy Crastera:
Jeśli potem się tam wśliznę i przycupnę daleko od ognia, to może do rana mnie nie zauważą. Tych, którzy schronili się pod jego dachem, Craster zamorduje najpierw, ale przynajmniej nie zginiemy mokrzy.
Na Pięści Pierwszych Ludzi:
– Czuję tylko gówno dwustu koni. I ten gulasz. Jak wwąchać się dokładniej, aromat jest podobny.(…)
Edd stał nad kotłem, obracając jajka łyżką.
– Zazdroszczę tym jajkom – stwierdził. – Sam bym się chętnie pogotował. Gdyby ten kociołek był większy, pewnie bym do niego wskoczył. Chociaż wolałbym, żeby to było wino, nie woda. Zginąłbym rozgrzany i pijany. Są gorsze rodzaje śmierci. Znałem kiedyś jednego brata, który utopił się w winie. To był kiepski rocznik i trup wcale nie poprawił jego smaku.
– Wypiliście to wino?
– Znaleźć zwłok brata to straszne przeżycie. Sam byś się wtedy chciał napić, lordzie Snow.
Niewiele wiemy o przeszłości Edda, dysponujemy jednak kilkoma informacjami. Naprawdę nazywa się Eddison Tollet i choć z jego wypowiedzi można założyć, że dorastał raczej w ubóstwie niż w bogactwie, pochodzi ze szlacheckiego rodu, najprawdopodobniej z jego bocznej, uboższej gałęzi.
O rodzie Tolletów słyszymy w sadze z ust Littlefingera, kiedy to opowiada Sansie o stronnikach Lordów Deklarantów, wielkich lordów z Doliny Arrynów, którzy poprzysięgli sobie pozbawić go pozycji lorda protektora Doliny:
— I lord Belmore, młody lord Hunter, Horton Redfort. Przyprowadzą ze sobą Silnego Sama Stone’a, Tollettów, Shettów, Coldwaterów oraz paru Corbrayów.
Więcej informacji możemy uzyskać ze źródeł poza samymi książkami. Autor sagi w taki sposób odpowiedział na pytanie fana o powody, dla których Edd dołączył do Nocnej Straży:
Yoren powiedział mu, ze dziewczyny nie mogą oprzeć się facetowi w mundurze, pominął jednak fragment o celibacie.
Niewątpliwie Edd, mimo swojego zdecydowanie pesymistycznego nastawienia do życia, służbę w Nocnej Straży może zaliczyć do udanych: przeżył wyprawę za Mur, bitwę z nieumarłymi, walki z dzikimi, został zarządcą Jona, gdy ten stał się lordem dowódcą Nocnej Straży, a w końcu mianowano go zastępcą dowódcy Długiego Kurhanu – jednego z zamków wzdłuż muru, opuszczonego przed wielu laty, który Jon przywrócił do użytku, umieszczając tam same włóczniczki, kobiety-wojowniczki pochodzące zza Muru. Stacjonuje tam tylko dwóch mężczyzn, dowódca Żelazny Emmett i właśnie Edd.
Świetni zwiadowcy nigdy nie dożywają starości. Kiepscy też nie. To średniacy potrafią przetrwać.
Podczas bitwy Nocnej Straży z nieumarłymi na Pięści Pierwszych Ludzi:
Pośrodku rzezi, chaosu i śnieżycy znalazł Edda Cierpiętnika, który siedział na swym koniku, dzierżąc w dłoni włócznię z czarnym sztandarem.
– Sam – odezwał się giermek na jego widok – czy mógłbyś mnie obudzić? Śni mi się straszliwy koszmar.
Oraz podczas odwrotu ze wspomnianego miejsca:
Dywen twierdzi, że powinniśmy się nauczyć jeździć na martwych koniach, tak jak Inni. Mówi, że w ten sposób zaoszczędzilibyśmy na paszy. Ile w końcu może zeżreć zdechły koń? – Edd zawiązał troki. – Nie za bardzo mi się podoba ten pomysł. Kiedy już dowiedzą się, jak zagonić do roboty martwe konie, przyjdzie kolej na nas. Najpewniej to ja będę pierwszy. „Edd, śmierć nie usprawiedliwia już nieróbstwa. Nie leż tak. Wstawaj i łap za włócznię. Masz dziś w nocy wartę”. Ale może nie powinienem się tym tak gryźć. Najpewniej zginę, nim odkryją ten sposób.
O Bowenie Marshu, rumianym lordzie zarządcy Nocnej Straży:
– To właśnie jest człowiek, którego chciałbyś mieć przed sobą, gdy ciągną na ciebie wrogowie – mawiał Edd charakterystycznym dla siebie ponurym głosem. – On ich policzy w mgnieniu oka. Ten człowiek liczy jak demon.
(do Sama) Uważasz że Goździk jest taka wspaniała, bo powiedziała do ciebie sześć słów.
Po bitwie pod Murem:
– Nigdy w niczym nie wygrywam – poskarżył się Edd Cierpiętnik. – Za to do Watta bogowie zawsze się uśmiechali. Kiedy dzicy zrzucili go z Mostu Czaszek, jakimś cudem wylądował w ładnym, głębokim jeziorku. Powiedz mi, ile szczęścia musiał mieć, żeby ominąć te wszystkie skały?
– Czy to było wysoko? – zainteresował się Grenn. – Czy upadek do wody uratował mu życie?
– Nie – zaprzeczył Edd Cierpiętnik. – I tak już nie żył, bo z głowy sterczał mu topór. Ale miał kupę szczęścia, że nie walnął o te skały.
Podczas wyboru nowego lorda dowódcy Nocnej Straży:
Po posiłku maester Aemon wstał i zapytał, czy któryś z braci zechce przemówić, nim sztony zostaną wrzucone. Pierwszy zgłosił się Edd Cierpiętnik.
– Chcę tylko powiedzieć temu, kto na mnie głosuje, że z pewnością byłbym beznadziejnym lordem dowódcą – oznajmił z typową dla siebie ponurą, nieprzeniknioną miną. – Ale wszyscy pozostali kandydaci również.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że na Edda oddano całe dwa głosy.
W oryginale przydomek Edda to „Dolorous”, które to słowo można przetłumaczyć jako „smętny” albo „przygnębiony”. Najbardziej odpowiednim wydaje mi się „smętny” – Smętny Edd od razu sugeruje, że mamy do czynienia z kimś ponurym i smutnym, natomiast Cierpiętnik możne przywoływać nieco odmienne skojarzenia.
W rozmowie ze Stannisem Baratheonem mój ulubiony cytat, wiążący się z pewną bardzo ciekawą teorią, o której na końcu artykułu.
– Oczekuję od was jedynie tego, byście bronili Muru, tak jak zawsze.
– Będziemy go bronić do ostatniego człowieka – zapewnił Cotter Pyke.
– To zapewne będę ja – dodał Edd Cierpiętnik pełnym rezygnacji tonem.
(podczas kopania latryn) Zawsze wyobrażałem sobie, że będę robił coś o wiele gorszego.
Tłumacząc się przed Jonem, czemu zgłosił go w wyborach na lorda dowódcę:
– Zgłoszono twoją kandydaturę na lorda dowódcę, Jon.
To było tak absurdalne, że chłopak musiał się uśmiechnąć.
– Kto to zrobił? – zapytał, spoglądając na przyjaciół. To z pewnością był jeden z dowcipów Pypa. Pyp jednak wzruszył tylko ramionami, a Grenn potrząsnął głową. Tym, który wstał, był Edd Cierpiętnik Tollett.
– Ja. Wiem, że to straszne okrucieństwo uczynić coś takiego przyjacielowi, ale lepiej ty niż ja.
Ogólne przemyślenia na temat życia:
Osobiście wolałbym nie oglądać połowy rzeczy, które widziałem, i nie widziałem też połowy rzeczy, które chciałbym zobaczyć.
(do Sama) Zanim umrę, proszę, zamknij się.
Podczas pożegnania Sama udającego się do Starego Miasta:
— Do zobaczenia, Sam — odparł Edd Cierpiętnik. — Twoja łódź chyba raczej nie zatonie. Łodzie toną tylko wtedy, gdy ja jestem na pokładzie.
O skąpych zapasach żywności na Murze:
– Teraz rozumiem, dlaczego król Stannis przepuścił dzikich przez Mur – odezwał się Edd Cierpiętnik. – Chce, żebyśmy ich jedli.
(o Samie i Goździk) Nie ma nic bardziej odpychającego niż zakochany człowiek.
Żaląc się Jonowi na swoje koszmary senne:
– Miałem dziś w nocy przerażający sen, wasza lordowska mość – wyznał Edd Cierpiętnik. – Byłeś moim zarządcą, przynosiłeś mi posiłki i wynosiłeś resztki. A ja byłem lordem dowódcą i nie zaznałem ani chwili spokoju.
O wyprawie do gaju czardrzew za Murem, by nowi rekruci mogli złożyć przysięgę:
U podstawy Muru znalazł tarzającego się w zaspie Ducha. Wielki biały wilkor uwielbiał świeżo spadły śnieg. Na widok Jona wstał na cztery łapy i otrzepał się.
– Zabierzesz go ze sobą? – zapytał Edd Cierpiętnik.
– Tak.
– Bystry z niego wilk. A mnie?
– Ciebie nie.
– Bystry z ciebie lord.
Po wysłaniu Val na poszukiwania Tormunda Zabójcy Olbrzyma:
Powietrze już jest tak zimne, że oddychanie boli. Spróbowałbym przestać, ale to bolałoby jeszcze bardziej. – Zatarł dłonie. – To się źle skończy.
– Zawsze tak mówisz.
– To prawda, panie. I z reguły mam rację.
O służbie w Długim Kurhanie:
– Za dziesięć lat powinniśmy skończyć – odparł Tollett jak zwykle smętnym tonem. – kiedy tam przybyliśmy, w zamku było pełno szczurów, ale włóczniczki zabiły wszystkie i teraz jest tam pełno włóczniczek. Są dni, że pragnę, by wróciły szczury.
Teoria, o której wspomniałem wcześniej wiąże się z trzecim odcinkiem szóstego sezonu serialu. Można w niej przyjąć, że Edd zostaje namaszczony przez odchodzącego Jona na nowego lorda dowódcę Nocnej Straży, dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego z kolei. W zwiastunie Nocny Król pojawia się mając ze sobą pewien nietypowo duży róg. Czyżby to właśnie był prawdziwy róg Joramuna, którego dźwięk według legend może zniszczyć Mur? Jakimż dopełnieniem historii Edda byłby fakt, że to za jego kadencji Mur padł, Nocna Straż została pokonana, a liczba dowódców tego zakonu nie dobiła do magicznego tysiąca…