Ciężko jest wymienić postacie, które w sadze Martina umarły śmiercią naturalną (sam musiałbym dłużej się zastanowić, żeby wymienić kogoś poza lordem Hosterem Tullym). Westeros jest niebezpiecznym miejscem, w którym nikt nie jest bezpieczny, nawet głowy największych rodów. Toczone są tam ciągłe wojny, planowane są różne podstępy i intrygi, przez które giną tysiące ludzi. Zamierzam wymienić trzy rzeczy, których z pewnością musicie się wystrzegać, żeby nie zginąć.
1. Nie przyjmuj posady namiestnika
Kadencja namiestnika królewskiego zazwyczaj trwa bardzo krótko. Rok przed wydarzeniami z “Gry o tron” umiera Jon Arryn.
Po jego śmierci Robert Baratheon prosi Eddarda Starka o objęcie funkcji namiestnika. Ned przystaje na propozycję króla, opuszcza Winterfell i jedzie do Królewskiej Przystani, gdzie piastuje nową posadę około roku. Jego kariera zostaje zakończona ścięciem przez Ilyna Payne’a w Sepcie Baelora. Kolejnym namiestnikiem zostaje Tywin Lannister, który sprawuje swój urząd tylko trochę dłużej od Neda. Pamiętajcie – jeżeli dostajecie propozycję objęcia tego stanowiska, to odmówcie, ponieważ najprawdopodobniej zostaniecie otruci przez własną żonę, ścięci przez królewskiego kata lub zabici w wychodku przez własnego syna. Nie polecam.
2. Nie żeń się z Margaery Tyrell
Nieszczęśników, którym przyszło ożenić się z Margaery, spotkał smutny los. Pierwszy z nich, Renly Baratheon, został zabity przez cień zrodzony przez Melisandre. Drugi, Joffrey Baratheon, zmarł kilka godzin po ślubie. Śmiertelność mężów pięknej pani Tyrell jest stuprocentowa – lepiej się jej wystrzegać.
3. Nie chodź na wesela
W trakcie Purpurowych Godów ginie wcześniej już wspomniany Joffrey. Podczas wesela Edmure’a Tully’ego i Roslin Frey, nazwanego później Krwawymi Godami, ginie Robb, Catelyn i kilka tysięcy żołnierzy Starków i ich chorążych.
Wygląda na to, że wesela stały się bardziej niebezpieczne od bitew.
Stannis Baratheon
Jeżeli chcecie zwiększyć swoje prawdopodobieństwo przeżycia w Siedmiu Królestwach, to wystrzegajcie się wyżej wymienionych rzeczy. Chyba że jesteście Seanem Beanem, to i tak nie macie szans.