Październikowe wydanie magazynu T, które jest częścią New York Timesa, otrzymało sześć różnych okładek. Na jednej z nich znalazł się George R. R. Martin. Pracownicy gazety przeprowadzili z nim kilka krótkich wywiadów (dosłownie, 2-3 pytania). Autor brał udział również w sesji nagraniowej, w której odpowiedział na parę zadanych już wcześniej pytań.
Dziennikarz: Która postać najbardziej przypomina ci Trumpa? Dan Weiss powiedział mi, że jest nią Hodor, bo ciągle i bez końca powtarza swoje imię.
Martin: Cóż, całkiem zabawne porównanie; jednak nawet w czasie kampanii wyborczej Trump najbardziej przypominał mi Joffreya. Mają ten sam poziom dojrzałości emocjonalnej. No i Joffrey bardzo lubi przypominać o tym, że jest królem, co, jak sądzi, daje mu możliwość robienia dosłownie wszystkiego. Tutaj nie mamy monarchii absolutnej, takiej jak w Westeros. Jesteśmy republiką, państwem konstytucyjnym. Trump zdaje się nie wiedzieć, co to oznacza. Ma wrażenie, jakby prezydentura dawała mu moc robienia wszystkiego. Więc tak, Joffrey to Trump.
D: Zastanawiam się, jak “Gra o tron” zapewnia wgląd w strategie i rozwiązania dzisiejszej geopolityki?
M: Tutaj spasuję.
D: O co chodzi z tobą i rudzielcami?
M: Uwielbiam rudzielców! Ożeniłem się z rudą panną i znałem wielu rudzielców w przeszłości. Lubię też blondynki i brunetki, podobnie jak innych ludzi, tak samo kobiety, które co jakiś czas golą sobie głowy. Więc cóż, rudzielce są niesamowite.
D: Wielu widzów uważa, że “Gra o tron” prezentuje doskonałą metaforę dla zrozumienia zmian klimatycznych. Co sądzisz o takiej interpretacji?
M: To dość ironiczne, bo zacząłem pisać “Grę o tron” dawno temu, w 1991 roku, kiedy nikt jeszcze o zmianach klimatycznych nie mówił. Ale pojawia się tam, w szerokim ujęciu, pewna paralela. Lud Westeros prowadzi swoje prywatne wojny o potęgę, status i bogactwo. To wszystko tak bardzo pochłania ich uwagę, że ignorują zagrożenie nadchodzącej zimy, która ma potencjał do zniszczenia ich, a także całego znanego im świata. Tutaj też pojawia się świetna paralela, tak sądzę, do naszej planety, gdzie wszyscy toczymy własne wojny. Walczymy o ważne sprawy, ważne sprawy, że przypomnę – politykę zagraniczną, wewnętrzną, prawa obywatelskie, odpowiedzialność i sprawiedliwość społeczną. Wszystko to jest ważne, ale kiedy to pochłonie nam już prawie całą energię, przypominamy sobie o istnieniu problemu zmian klimatycznych, które, jak sobie przypominam, zostały potwierdzone przez niemal wszystkich naukowców. Globalne ocieplenie naprawdę może zniszczyć ten świat. Zapominamy o tym, kiedy martwimy się o następne wybory i sprawy, o które martwią się ludzie, takie jak choćby praca. Praca to bardzo ważna sprawa, oczywiście. Wszystko to, o czym mówiłem, to są ważne sprawy. Ale żadna z nich nie będzie istotna, kiedy będziemy martwi, a nasze miasta będą pod wodą. Zmiany klimatyczne powinny być priorytetem dla każdego polityka, który myśli dalej, niż do następnych wyborów. Niestety, jest ich tylko paru. Poświęcamy dziesięć razy więcej energii i myślenia na debatowanie w mediach o tym, czy gracze N.F.L. powinni stanąć do hymnu narodowego, niż na zagrożenie, które może zniszczyć świat.
D: Jeśli mógłbyś wybrać najlepiej pasującego żyjącego dziś polityka lub celebrytę i przyrównać go do jednej z głównych postaci w serialu, kogo byś wybrał?
M: Spasuję.
D: Czego mogliby nauczyć się dzisiejsi polityczni liderzy dzięki Westeros?
M: Myślę, że sporo. Wiele z tego, co dzieje się w Siedmiu Królestwach, mogłoby być lekcją dla władcy, dzisiejszych i przeszłych. Na pewno w jednym punkcie pojawia się ważne stwierdzenie; król jest od tego, by stać na straży sprawiedliwości, a jeśli nie, to po co jest? Nie mamy królów. Mamy prezydentów, kongresmenów itp. Wciąż jednak chodzi o to samo. Chodzi o służenie ludziom i zostawianie kraju w lepszej kondycji, kiedy opuszcza się urząd, od tego, gdy się go przyjmowało. To powinna być nadrzędna wartość dla każdego, kto decyduje się wejść w politykę. Sprawiasz, że świat jest lepszy? Jesteś tu, by służyć ludziom, nie sobie, nie twoim współpracownikom.
D: Gdy zaczynałeś tworzyć ten dziwny i krwawy świat, brałeś w ogóle pod uwagę to, że stanie się tak popularny?
M: Nie. Oczywiście, miałem nadzieję, że będzie popularny.Kiedy piszesz książkę lub serię książek, masz nadzieję, że ludzie, którzy je przeczytają, będą zadowoleni i to ich kupi, a ty będziesz dzięki temu mógł kontynuować, żeby spłacić swoją hipotekę i pisać kolejne książki. Zawsze masz nadzieję na wysoki poziom zainteresowania. Mi się poszczęściło w tej kwestii. Moja kariera pełna była wzlotów i upadków, odkąd sprzedałem moją pierwszą powieść w 1971. Było jednak więcej wzlotów; wygrywałem nagrody i miałem sporo książek, które dobrze się sprzedawały. Nic jednak nie może się równać z sagą “Pieśni Lodu i Ognia” pod względem sprzedaży. Wzrastała gwałtownie i to jeszcze przed jakimikolwiek planami związanymi z serialem. A wtedy, kiedy pojawił się serial, wszystko poszybowało w górę. Od tego momentu zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki. Nie, tego naprawdę nie przewidziałem. Nikt nie mógł. Owszem, dobrze przyjęty serial zwiększy bardzo twoją popularność, ale “Gra o tron” nie była tylko dobrze przyjętym serialem. To był najlepiej przyjęty serial na świecie. Nie było takiej możliwości, żeby ktokolwiek to przewidział, więc oczywiście, ja też nie. Ale to była świetna zabawa.
D: Jakie są twoje ulubione książki i seriale?
M: O Boże, jest ich tak wiele, przeszłych, przyszłych i teraźniejszych. Ulubione książki – oczywiście “Władca Pierścieni”, a także science fiction fantasy Jacka Vance’a. Jeden z moich ulubionych autorów, Robert A. Heinlein, na którego powieściach dorastałem i dzięki nim wgryzłem się w temat, wielu innych świetnych autorów science fiction i fantasy. Roger Zelazny, mój mentor z Santa Fe, i jego dzieło “Pan Światła”, wiele jego innych i świetnych książek, “Kroniki Amberu”, “Stwory Światła i Ciemności” – świetne, świetne książki. Czytałem też o wiele więcej niż tylko science fiction. Uwielbiam dzieła Bernarda Cornwella, autora powieści historycznych. Oczywiście kocham “Wielkiego Gatsby’ego”. Tak samo wiele tajemniczych powieści i thrillerów. Aktualnie czytam, i bardzo mi się podobają, książki Lee Childa o Jacku Reacherze, na które natknąłem się dopiero niedawno. Jestem ogromnym fanem Stephena Kinga, wiecie, pół wieku, jeden z najlepszych pisarzy naszych czasów. Więc widzicie – wiele książek, mało czasu. Jeśli chodzi o telewizję, jestem z pierwszej telewizyjnej generacji. Dorastałem na telewizji i wciąż ją oglądam. Żyjemy w jej złotej erze. Mamy dostęp do niewyobrażalnej liczny świetnych seriali, które właśnie trwają; z niektórymi konkuruje “Gra o tron” podczas nagród Emmy, seriale jak “Better Call Saul”, a przed nim “Breaking Bad” kręcone tu, w Albuquerque. HBO tworzy świetne seriale – “Rodzina Soprano”, “Rzym”, “Kroniki Times Square”. Kocham je wszystkie, podobnie niektóre komedie. “Teoria wielkiego podrywu” jest w tej chwili moją ulubioną. Jest naprawdę wielka liczba serii, które można oglądać. I kiedy właśnie zaczynam je odkrywać, są już anulowane, więc przechodzi się przez nie bardzo szybko. Dla każdego, kto kocha telewizję, to jest doskonały czas.
D: Czy uważasz się za miłośnika historii?
M: Tak, w szczególności starożytnej i średniowiecznej.
D: Czy jakieś konkretne wydarzenia historyczne lub postacie zainspirowały bohaterów i ich losy w “Grze o tron”?
M: Wojna Dwóch Róż pomiędzy Yorkami i Lancasterami. Ale poza tą dość oczywistą inspiracją czytałem sporo o wojnie stuletniej, krucjatach czy wojnach albigeńskich. Historia średniowieczna jest fascynująca, w szczególności większość francuskiej i angielskiej. Chciałbym się więcej dowiedzieć o średniowieczu w Hiszpanii, Niemczech, Skandynawii, Rosji, w ogóle o wszystkich. Niestety, nie ma tak wielu źródeł po angielsku, jak do historii angielskiej i francuskiej. Uwielbiam też historię antyczną – Greków, Rzymian, Aleksandra Wielkiego i jego następców – wszystko to jest fascynujące.
D: Skąd masz swoje czapki?
M: Z wielu, wielu miejsc. Głównie jestem znany z noszenia marynarskich greckich czapek, ale mam bardzo duży wybór. W niektórych, jak Stetsonsach, fedorach czy kapeluszach kowbojskich, nie podróżuje się tak dobrze ze względu na szerokie ronda. Noszę je więc tylko, kiedy wychodzę na miasto.
D: Robisz cokolwiek, by zadbać o swoją brodę?
M: Przycinam ją i układam co kilka tygodni. Rośnie szybciej niż włosy na głowie, więc mogę wyglądać jak starotestamentalny prorok, jeśli nie będę o nią dbał.
D: Które inne swoje dzieła chciałbyś zobaczyć na ekranie?
M: Cóż, pracuję aktualnie nad serialem na podstawie serii “Dzikie karty”, którą zajmuję się od blisko trzydziestu lat. Mam nadzieję, że pojawi się w telewizji za rok lub dwa lata. Napisałem setki krótkich opowiadań i pięć lub sześć innych powieści. Niektóre z nich są dobrym materiałem na serial lub film, niektóre nie. Myślę, że najchętniej zobaczyłbym mój historyczny horror “Ostatni rejs Fevre Dream”; to powieść o wampirach dziejąca się na rzece Mississippi w epoce antebellum [koniec XVIII wieku do 1861, początku wojny secesyjnej – przyp. tłum.]. To najpewniej moja najlepiej znana książka przed pojawieniem się “Gry o tron”, sądzę też, że jedna z lepszych. Chciałbym zobaczyć właśnie ją przeniesioną na ekran.
D: Jeśli mógłbyś cofnąć czas i nie zabić jednej postaci, to której i dlaczego?
M: Spasuję.
D: Gdzie wolałbyś żyć – w Westeros czy Essos?
M: Hmm, sądzę, że w wolne miasto Braavos byłoby dobrym miejscem do życia.
D: Którego rozwiązania fabularnego najbardziej żałujesz?
M: Ech, spasuję.
D: W “Pieśni Lodu i Ognia” zostały nam przedstawione różne wierzenia, w których dychotomia jest wyrównana z walką między Innymi a żyjącymi. W każdym razie, mamy…
M: Spasuję.
D: Czy publiczność dowie się czegoś więcej o przeszłości Joanny Lannister, w szczególności jej relacji z Tywinem i dziećmi?
M: Trzeba czytać książki, żeby się dowiedzieć. [Bardzo byśmy chcieli, panie Martin – przyp. tłum.]
D: Czy żyła na tyle długo, by spotkać Tyriona i czy go kochała, czy też odrzuciła?
M: Czytaj książki.
Poniżej znajdziecie video z odpowiedziami Martina na część pytań.