Za nami przedostatni odcinek siódmego sezonu, czas więc, by przyjrzeć mu się bliżej.
Za Murem
W poprzednim epizodzie Jon Snow, Jorah Mormont, Gendry, Thoros z Myr, Beric Dondarrion, Ogar, Tormund i grupa bezimiennych dzikich wyruszyli za Mur, by schwytać Innego. Wędrują przez mroźne pustkowie, umilając sobie czas rozmowami. Okazuje się, że Gendry po raz pierwszy w życiu widzi śnieg. Tormund wyraźnie cieszy się z powrotu na Północ i niezbyt pochlebnie wyraża się o inteligencji młodego kowala. Chwilę później, gdy dziki rozmawia ze Snowem o klęknięciu przed Daenerys, zostaje przypomniany Mance Ryder – król, który nie klęknął i sprowadził tym samym śmierć na wielu swoich poddanych.
Thoros z Myr dopytuje się, czy Gendry nadal żywi do niego urazę. Bractwo bez Chorągwi sprzedało bowiem niegdyś chłopaka Melisandre, która chciała użyć jego krwi. Ogar ucisza narzekającego Gendry’ego, przypominając mu, że przecież nadal żyje (a Beric, który zginął sześć razy jakoś nie narzeka).
Jon Snow i Jorah wspominają ojca tego drugiego – Jeora Mormonta. Snow zapewnia rycerza, że śmierć Lorda Dowódcy została pomszczona. Jorah nie może się pogodzić, że jego ojca zdradzili ludzie, dla których ten poświęcił życie. Jon zgadza się z nim i wspomina, że równie niegodny los spotkał Neda Starka. Mormont oznajmia wtedy, że Stark chciał go ściąć i dodaje, że byłaby to słuszna decyzja. Najwyraźniej rycerz dojrzał już do bezstronnej oceny swoich przewinień. Jednak wspólnie ze Snowem cieszy się, że do ścięcia nie doszło.
Król Północy sięga po Długi Pazur – miecz z valyriańskiej stali, który dał mu Jeor Mormont. Chce go zwrócić prawowitemu dziedzicowi. Jorah nie przyjmuje jednak miecza – akceptuje decyzję swojego ojca. Uważa, że zhańbił ród Mormontów i nie ma praw do miecza – oddaje go Jonowi.
Tormund zagaduje Ogara – pyta, czy to jego wołają “psem”. Ten jednak nie jest w nastroju do rozmowy. Dzikiego interesują blizny rycerza i wypytuje o nie. Rozmowa schodzi na Brienne z Tarthu – okazuje się, że obaj panowie ją znają, choć każdy z innej strony, a uczucia jakie do niej żywią również się różnią. Tormund wyznaje, że chciałby mieć z Brienne dzieci. Być może oznacza to, że ich związek się rozwinie, a scenarzyści może poświęcą im więcej czasu.
W tym samym czasie Beric rozmawia z Jonem – mówi mu, że Snow nie przypomina swojego ojca (my już wiemy dlaczego, ale Jon jak zwykle nie). Dondarrion wspomina jak Ned wysłał go, by zapolował na Górę. Mówi też Jonowi, że wie, że został on wskrzeszony i zaraz dodaje, że on też i to sześć razy. Sugeruje, że Snow także służy Panu Światła. Dyskusję kończy wniosek, że jedynym wrogiem jest śmierć i nigdy nie uda się go pokonać.
Grupa dociera w końcu do góry w kształcie grotu strzały, którą widział w ogniu Ogar. Jest to ten sam szczyt pod którym dzieci lasu stworzyły pierwszego Innego.
Drużyna wędruje w zamieci śnieżnej. W pewnym momencie w oddali dostrzegają potężnego niedźwiedzia. Po chwili okazuje się jednak, że nie jest to zwykłe zwierzę – ma niebieskie oczy.
Martwy niedźwiedź wpada w grupę ludzi zwróconych do siebie plecami i zaczyna atakować. Morduje dzikich. Gdy Beric podpala martwe zwierzę swoim płonącym mieczem, ono kieruje się na Ogara. Ten jednak stoi, zamiast atakować – strach przed ogniem okazuje się silniejszy. Gdy niedźwiedź skacze na niego, Thoros ratuje Ogarowi życie, odpychając go i sam rozpoczyna walkę. Zwierzę wgryza się w kapłana i szarpie nim – w tym czasie Ogar dalej sparaliżowany strachem stoi i przypatruje się ej sytuacji zamiast pomóc. Ostatecznie Thorosa uwalnia Mormont, wbijając w niedźwiedzia sztylet ze smoczego szkła. Jorah chce wracać z kapłanem do Wschodniej Strażnicy, jednak ten protestuje. Beric przypala jego rany mieczem, po czym ruszają w dalszą drogę. Wcześniej zauważyli jednak, że jeden z zamordowanych przez niedźwiedzia dzikich spieszył się i poszedł sobie bez nich.
Podróżnicy są coraz bliżej góry w kształcie grotu. Jorah Mormont wypytuje Thorosa o rebelię na Pyke, w której obaj brali udział. Czerwony kapłan szarżował wtedy z płonącym mieczem na główną bramę. Sam przyznał, że stało się to przez to, że był najbardziej pijany od wszystkich, nie zaś najodważniejszy. Wkrótce potem Tormund wskazuje pozostałym maszerujący oddział umarłych. Drużyna postanawia zastawić pułapkę na Białego Wędrowca i jego świtę, rozpalając ognisko. Potwory chwytają haczyk – dochodzi do krótkiego starcia, w którym Jon pokonuje Innego, wskutek czego niemal wszyscy nieumarli zostają zniszczeni. Bohaterom udaje się pochwycić jednego z nich, ten jednak zaczyna wyć – w efekcie powiadomiona zostaje cała armia Nocnego Króla. Jon wysyła Gendry’ego do Wschodniej Strażnicy, by ten powiadomił Daenerys. Chłopak niechętnie zostawia swój młot, po czym zaczyna biec. Drużyna tymczasem dobiega do zamarzniętego jeziora, którego nieumarli nie mogą przekroczyć – lód jest zbyt kruchy. Póki co, są w miarę bezpieczni – ale mróz jest równie wielkim wrogiem, co umarli.
Po czasie widzimy Gendry’ego, który wyczerpany dobiega do Muru, skąd przejmuje go Davos. Bękart Roberta prosi o wysłanie kruka.
Nad ranem okazuje się, że Thoros z Myr nie przetrwał mroźnej nocy – wpływ alkoholu doprowadził do jego zamarznięcia. Sandor Clegane zabiera mu manierkę, by pociągnąć z niej kilka łyków, ale ostatecznie odbiera mu ją Jon: potrzebują paliwa do spalenia ciała. Beric podpala ciało kompana ognistym mieczem. Nie ma jednak czasu na żałobę – wokół czai się wróg. Jon, Jorah oraz Beric rozważają na temat Białych Wędrowców. Jorah podsuwa plan, żeby spróbować usiec w miarę możliwości jak największą ilość Innych, ale Jon uważa, że ich jedyną szansą jest pojawienie się Daenerys. Dondarrion wskazuje jednak na trzecią możliwość – zabicie Nocnego Króla pozwoliłoby im zniszczyć całą armię umarłych. Ogar przestrzega go jednak, że śmierć Thorosa zniweczyła póki co wszystkie kolejne szanse Berica na zyskanie kolejnego żywota. Chociaż jednooki wojownik jest zdania, że być może jest to los, który zesłał dla niego Pan Światła, nikt nie podziela jego zdania – a już zwłaszcza Sandor Clegane.
To Ogarowi zaczyna się wkrótce nudzić i postanawia rzucać kamieniami w umarłych. Pech chce, że jego drugi cios chybia, odbijając się od lodu, który zdołał przez noc porządnie zgrubieć. Nieumarli szybko wyczuwają, że mają drogę wolną i ruszają do szarży na bohaterów. Jonowi i reszcie pozostaje się tylko bronić – wskutek ataku nieomal ginie Tormund, uratowany przez Ogara oraz dziki, który postanowił towarzyszyć drużynie. Kiedy wszystko zdaje się zmierzać do absolutnej destrukcji, pojawia się Daenerys, Drogon, Viserion i Rhaegal. Smoki okazują się bardzo skuteczną bronią przeciwko martwym. Smocza Królowa ląduje niedaleko bohaterów, którzy zaczynają wsiadać na grzbiet największego z ziejących ogniem gadów. Wyjątkiem jest Jon, który postanawia nie dopuścić umarłych w pobliże Drogona. W tym czasie Nocny Król wyciąga lodową włócznię i ciska nią w Viseriona, trafiając w szyję. Biały smok spada na ziemię, po czym tonie w jeziorze, zostawiając obecnych żywych w szoku połączonym z rozpaczą. Jednak i na tę żałobę nie ma teraz czasu – władca Białych Wędrowców sięga już po kolejny pocisk. Jon każe Daenerys i reszcie się wycofać, sam zaś rzuca się do ataku na nieumarłych, wpadając pod lód. Dany rozkazuje Drogonowi odlecieć. Tym razem atak Nocnego Króla chybia – chociaż Jorah Mormont niemal przypłaca to życiem, uratowany zostaje przed upadkiem za sprawą Tormunda Zabójcy Olbrzyma.
Los po raz kolejny uśmiecha się do Króla na Północy, któremu udaje się wydostać z przerębla. Chociaż rusza na niego cała wataha nieumarłych, wilki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa – pojawia się Benjen Stark, który oddaje siostrzeńcowi swojego konia i zabezpiecza jego upadek, samemu ginąc już na dobre.
Po brawurowej ucieczce wszyscy (poza Jonem) znajdują się we Wschodniej Strażnicy. Ogarowi powierzono nieumarłego, toteż żegna się on z Bericem i Tormundem. Wyraża nadzieję, że już nigdy nie zobaczy Dondarriona, chociaż znając Ogara, jest to raczej wyraz sympatii.
Na Murze Daenerys wyczekuje powrotu Snowa. Rozbrzmiewa pojedynczy róg Nocnej Straży, zwiastujący zwiadowców. Jon powraca, ledwie żywy, do Wschodniej Strażnicy i zostaje zabrany na statek. Dany widzi jego głębokie blizny, świadczące o zbyt bliskim spotkaniu ze zbyt dużą ilością zdrajców. Postanawia przy nim czuwać do momentu, aż się obudzi.
Kiedy Jon odzyskuje świadomość, widzi siedzącą nad nim Daenerys. Przeprasza ją za realizację pomysłu związanego ze złapaniem upiora, ale Smocza Królowa ze łzami w oczach twierdzi, iż – mimo wszystko – nie żałuje tego, co się stało. Tłumaczy mu, że smoki są jedynymi dziećmi, jakie kiedykolwiek będzie miała. Obiecuje Jonowi, że ramię w ramię staną do walki z Nocnym Królem i pokonają go. W zamian Snow ugina kolano – choć czysto metaforycznie, z racji tego, że nie jest zbytnio w stanie wstać. Jon chwyta za rękę Daenerys i trwają tak przez jakiś czas w milczeniu, aż wreszcie zakłopotana Smocza Królowa oznajmia, że musi iść.
W tym czasie, za Murem, wielka grupa nieumarłych wyciąga smoka przy użyciu grubych łańcuchów. Do martwego Viseriona podchodzi Nocny Król, który kładzie mu dłoń na pysku. Po chwili biały gad otwiera jaskrawo niebieskie oczy…
Winterfell
Arya i Sansa obserwują dziedziniec. Młodsza Starkówna wspomina ojca i to, jak bez pozwolenia uczyła się strzelać z łuku. Okazuje się, że była wtedy obserwowana przez Neda, który po cichu przyklaskiwał jej działaniom. Wspomnienia kończą się wyrzutem w stronę Sansy – Arya oskarża ją o pomoc Lannisterom w zamordowaniu ojca dziewcząt. Sansa jest w wyraźnym szoku, a wtedy siostra pokazuje list znaleziony w komnacie Littlefingera. Arya zaczyna odczytywać go na głos, nie przejmując się protestami Sansy, która próbuje się tłumaczyć. Młodsza siostra obala wszystkie jej argumenty, a następnie wyrzuca jej głupotę. Przypomina też moment w którym ścięto ich ojca – Arya wyraźnie nie może się pogodzić z tym, że Sansa stała wtedy pięknie ubrana i uczesana wśród Lannisterów. Starsza Starkówna przyparta do muru z obrony przechodzi do ataku – również wyrzuca siostrze, że nie zrobiła wtedy nic, by uratować Neda. Sansa – bardzo zbulwersowana – próbuje przypomnieć Aryi, gdzie jest jej miejsce. Stoją przecież w Winterfell, które Starkowie odzyskali w główniej mierze dzięki Sansie, która sprowadziła rycerzy Doliny w ostatniej chwili. Dziewczyna pyta też, co robiła jej siostra, gdy ona i Jon walczyli o rodzinny zamek. Arya oświadcza, że trenowała. Sansa wyraźnie nie bierze tej odpowiedzi na poważnie i mówi o swoich cierpieniach z Boltonami, których siostra nie jest sobie w stanie wyobrazić. Sansa pyta też siostrę co zrobi z listem, ale tamta jeszcze nie wie. Starsza dziewczyna próbuje jakoś załagodzić sytuację, tłumacząc, że ta kłótnia może uszczęśliwić jedynie ich wrogów. Arya nie poddaje się i wspomina o pokazaniu listów lordom Północy. Siostry rozstają się skłócone.
Sansa następnie odbywa rozmowę z Littlefingerem. Jest zaniepokojona, zastanawia się, skąd siostra wzięła list. Wie, że wielu z lordów chętnie skorzystałoby z okazji i wróciło do domu, gdyby Arya pokazała im swoją zdobycz. Sansa nie ma wątpliwości – to Jonowi są wierni, nie jej, a Jon nadal nie wrócił do Winterfell. Littlefinger przypomina jej, że jest lady Winterfell i że być może niektórzy woleliby ją na miejscu króla. Sansa jednak uważa, że wierność lordów przypomina chorągiewkę na wietrze. Baelish mówi, że mimo różnicy między nimi, Arya nie rozbije rodziny. Dodaje także, że rozwiązaniem sytuacji może być Brienne, która przysięgła bronić Sansy. Może więc ochroni ją nawet przed drugą córką Catelyn Stark?
Lady Winterfell otrzymuje po czasie list – jest wezwana do Królewskiej Przystani. Mając w pamięci straszne przeżycia związane ze stolicą Siedmiu Królestw, Sansa postanawia wysłać w swoim imieniu Brienne z Tarthu. Wojowniczka jest zaniepokojona jej prośbą – obawia się, że dziewczyna nie będzie bezpieczna samotnie w Winterfell. Sansa jest jednak nieugięta, nie chce zostawić przy sobie nawet Podricka. Ostatecznie, Brienne nie pozostaje nic innego jak posłuchać Starkówny.
Tymczasem niespokojna Sansa postanawia sprawdzić pokój siostry. Pod łóżkiem znajduje prawdziwie przerażające znalezisko – twarze m.in. Meryna Tranta i Waldera Freya. Zszokowana zdaje sobie sprawę, że Arya bezszelestnie weszła za nią do pokoju. Młodsza siostra proponuję jej grę w twarze. Chociaż przerażona Sansa dopytuje się, o co chodzi, Arya niewzruszenie kontynuuje wywód. Wyznaje, że zawsze chciała być kimś innym. Że mogłaby stać się nawet własną siostrą, gdyby chciała. Podnosi nóż, ale po chwili obraca go rękojeścią w stronę Sansy, uśmiecha się i wychodzi, jednoznacznie wskazując na to, że udało jej się grę w twarze wygrać – bo okłamała panią Winterfell bez mrugnięcia okiem.
Smocza Skała
Daenerys prowadzi swobodną dyskusję z Tyrionem przy malowanym Stole. Mówi mu, że lubi go za to, że nie jest bohaterski. Karzeł wtedy wymienia sytuacje, gdy jednak trochę się zachował jak bohater, ale królowa oświadcza mu, że nie chce, by taki był, bo bohaterowie zachowują się i giną głupio. Jako przykład podaje khala Drogo, Jorah Mormonta, Daario Naharisa i nawet Jona Snowa. Tyrion zauważa, że wszyscy ci wymienieni mężczyźni są zakochani w Daenerys. Ta temu zaprzecza, ale Tyrion śmieje się z niej. Matka Smoków podsumowuje to stwierdzeniem, że Jon Snow jest dla niej za mały. Daenerys następnie stwierdza, że być może niedługo pozna Cersei Lannister. Tyrion przypomina, że nie ufa swojej siostrze, bo ta z pewnością planuje zasadzkę. Karzeł i Daenerys spierają się o to, czy oni również powinni użyć podstępu. Dyskusja schodzi na śmierć Tarlych – namiestnik wypomina swojej królowej impulsywne i nieodpowiednie decyzje. Ostatecznie ich spór dotyka tematu sukcesji tronu – kto miałby go odziedziczyć po Daenerys, jeśli jej jedynymi dziećmi są smoki? Królowa jednak ucina kłótnię – do tematu porwócą, gdy założy koronę.
Jakiś czas później Dany dostaje list, w którym drużyna spoza Muru prosi ją o pomoc. Bez wahania przebiera się ona w zimowy strój i rusza im w sukurs. Tyrion stara się przekonać ją do tego, by nie narażała własnego życia, ale ona nie ma zamiaru go słuchać – zdaje sobie sprawę, że nie może zostawić Jona i reszty na śmierć, takie zachowanie nie leży też w jej naturze. Zmartwiony namiestnik obserwuje odlatujące na Północ smoki.