Chociaż wydaje się, że przeciwko armii Nocnego Króla wystawiono już wszelkie możliwe siły, to bohaterowie (poza Varysem) nie wiedzą o tym, że jest jeszcze jedna moc, która może przybyć i wesprzeć ich w trakcie walki. Zapewne część fanów domyśla się o kogo chodzi, ale ten ktoś musi się bardzo spieszyć.
Chodzi tu bowiem o sługi R’hllora, czerwonych kapłanów i kapłanki. Melisandre w siódmym sezonie wyrusza bowiem do Volantis, ale obiecuje, że wróci, by tu umrzeć. Cała wiara w Pana Światła opiera się na tym, że jest dwóch bogów – jeden gorący jak lawa, a drugi zimny jak śmierć. Ten drugi to wróg, do walki z którym narodzili się wszyscy kapłani Pana Światła. Siłą rzeczy powinni stanąć do walki wszyscy, bo to ich ostateczna bitwa, bitwa o życie, bitwa o to, by śmierć, noc (która jest ciemna i pełna strachów) i zimno nie pochłonęły w całości krainy człowieka.
To może oznaczać, że w trzecim odcinku przyjdzie nam zobaczyć Kinvarę, Melisandre i inne kapłanki oraz kapłanów? Byłaby to siła zdolna do tego, by bardzo wspomóc żywych, zwłaszcza, że dla nich – kapłanów z Essos – to Daenerys jest Azorem Ahai (chociaż Melisandre uważa, że raczej jest to Jon), Księciem, Którego Obiecano.
Jeśli więc przybędą, niech zrobią to szybko i licznie, bo mają ze sobą potężne zaklęcia. A zaklęcia, jak powtarzał Pyat Pree, są bardzo silne przy smokach.