Rychły koniec Gry o tron oznacza bliski wysyp wywiadów z aktorami, którzy, chcąc nie chcąc, musieli się pożegnać z serialem. Mając za sobą pięć z sześciu finałowych odcinków, możemy być pewni, że część z nich będzie mieć krytyczne spojrzenie na ostatni sezon. Pierwszym krytykiem okazał się być Conleth Hill, grający Varysa.

Okazuje się, że gdy Hill udzielał tego wywiadu dla Entertainment Weekly, znał już ostateczny los Varysa od miesięcy, ale był jeszcze w trakcie zdjęć do 8. sezonu. Śmierć jego postaci była dla niego bardzo emocjonalnym przeżyciem.

Potraktowałem to bardzo osobiście. Odebrałem to jako osoba, nie jako aktor czy artysta. O wiele lepiej rozumiałem reakcje poprzednich aktorów, którzy byli na moim miejscu. Nie możesz przestać myśleć, że w jakiś sposób zawiodłeś, że nie zdołałeś sprostać oczekiwaniom, o których nie miałeś pojęcia. Jedyne co cię pociesza, to fakt, że ludzie, którzy pracowali o wiele ciężej niż ty, jadą na tym samym wózku. I to pomaga. Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto przez to nie przeszedł, mógł się z tym utożsamiać. Ludzie myślą: “O co to całe zamieszanie? Przecież i tak już kończycie.” Ale nie sposób nie traktować tego osobiście. (…) Z perspektywy czasu, [sposób w jaki Varys umarł] był wspaniały. Ale wtedy nic mnie nie mogło pocieszyć. Cały czas myślałem: “Co zrobiłem nie tak?” Nie było żadnego ostrzeżenia. Jest wiele opowieści o tym, jak aktorzy są uprzednio zapraszani do restauracji, czy choćby dzwonią do nich [twórcy, by poinformować o uśmierceniu ich postaci]. A ja po prostu dostałem do przeczytania gorzką, bezlitosną kopię scenariusza.

Jednocześnie Conleth bez cienia wątpliwości wierzy w słuszność wszystkich działań Varysa, a w szczególności jego decyzji o zdradzeniu Daenerys.

Pozostał całkowicie wierny sobie, aż do końca. Pragnął jedynie, aby właściwa, szlachetna osoba zasiadła na tronie. Mówi to wiele razy w scenariuszu. Miłość czy pożądanie nie odwracają jego uwagi, nic z tych rzeczy. Zaś ludzie, od których potrzebował jasnego, obiektywnego spojrzenia na sytuację, byli w sobie zakochani. Więc [decyzja o zdradzie] jest jak najbardziej sensowna. Teraz, patrząc wstecz, pogodziłem się z tym, ale wtedy naprawdę byłem niepocieszony.

Okazuje sie, że Hill podziela opinię wielu fanów, którzy uważają wątek “prawdziwej gry o tron” między Varysem a Petyrem Baelishem za kiepsko zakończony.

Bardzo zdołowało mnie, że nie miałem z nim [Aidanem Gillenem, grającym Petyra] finalnej sceny. Byłem załamany, nie mając żadnej reakcji na jego śmierć, chociaż był moim nemezis. Takie miałem odczucia przez ostatnie kilka sezonów, że moja postać została zepchnięta na margines, że skoncentrowali się bardziej na innych. I nie mam z tym problemu. Taka jest natura produkcji z wieloma bohaterami. Ale było to trochę frustrujące. Całościowo, serial oceniam bardzo pozytywnie, jest genialny, ale prawdę mówiąc ostatnie sezony nie są moimi ulubionymi. (…) Byłoby wspaniale mieć jedno ostatnie spotkanie z Littlefingerem. Wydaje mi się, że próbowali jakoś to zaimplementować, ale nie potrafili zrobić tego dobrze. Miałem wrażenie, że po 6. sezonie [poziom serialu] jakby spadł z urwiska. Nie mogę narzekać, bo mieliśmy sześć wspaniałych sezonów i miałem kilka świetnych scen w dwóch ostatnich. Ale właśnie wtedy wszystko się dla mnie odrobinę zmieniło. Była wyprawa Siedmiu Wspaniałych na północ, by sprowadzić Białego Wędrowca. To ma sens, że Varys z nimi nie poszedł. Ale w głębi serca miałem takie pragnienie: “Chcę iść.” A przecież to by było bez sensu. On nie jest bohaterem, ani wojownikiem. Nawet gdy kilkakrotnie wyprawiali się do Królewskiej Przystani, musieli go tam przemycić. A przecież wcześniej pokazali, że zna stolicę jak własną kieszeń, więc musiał być… sam nie wiem. Ale ogólnie nie jestem niezadowolony. Brzmię, jakbym był. Ale uważam ten serial za genialny.

Jeśli chodzi o ulubione sceny Varysa, to w tej kwestii aktor również podziela zdanie wielu fanów:

Uwielbiałem podróże z Peterem Dinklagem [aktorem który gra Tyriona] i nas dwóch na tym samym wózku. Wydaje mi się, że tamten wątek idealnie pokazywał naturę odmieńców i outsiderów. W pewnym sensie utraciliśmy to, gdy wyprzedziliśmy książki. To wyjątkowe, niszowe zainteresowanie dziwakami nie działało już tak, jak kiedyś. W tym i poprzednim sezonie były różne wspaniałe sceny, po których wchodzę ja i podaję prognozę pogody, albo jakąś zapowiedź wieczornych wiadomości. Dlatego myślałem, że Varys tracił swoją wiedzę. Jeśli był taki inteligentny i miał tyle źródeł, to jakim cudem nie wiedział o tylu rzeczach?  To wprawiało mnie w coraz większą konsternację. Teraz jego wspaniały i szlachetny koniec naprawił wszystko. Ale nie zmienia to faktu, że ta sytuacja frustrowała mnie przez kilka sezonów.

Na koniec, na pytanie jak fani będą się czuć po finałowym odcinku serialu, Hill miał prostą odpowiedź:

Nie mam pojęcia. Sam nie wiem, jak się czuję. Nie mogę się niczego spodziewać, póki się to nie wydarzy. Nie sądzę, żeby poczuli się oszukani. Ich wszystkie ulubione postaci tam [w 8×06] są.

Chciałbym potraktować to jako zapewnienie, że w finale sezonu Stannis powróci i wszystko naprawi…

źródło: ew.com