Niedawno Maisie Williams wcielająca się w serialową Aryę w wywiadzie dla magazynu Elle dała nam parę mglistych wskazówek dotyczących zakończenia 8. sezonu. Nie są to spoilery, ale możemy doszukać się pewnych informacji pomiędzy wierszami.
Rozmowa dotyczyła w dużej mierze tego, w jakim stopniu w ostatnich sezonach postaci kobiece wybijają się na pierwszy plan. Bez wątpienia Arya jest ikoną triumfującej kobiecości: mści się na mężczyznach znęcających się nad dziewczętami (Meryn Trant), zabijających żony i matki (Walder Frey) lub wykorzystujących je do własnych celów (Littlefinger). Warto też zwrócić uwagę na tendencję w ostatnich sezonach: kolejne kobiety pozostające dotychczas w cieniu zaczynają obejmować rządy. Cersei od 6. sezonu jest królową, Daenerys już od dawna nie tytułuje się inaczej, Ellaria wraz ze Żmijowymi Bękarcicami przewodzą Dorne, a Sansa zostaje Lady Stark.
Dla mnie “Gra o tron” jest średniowiecznym światem, gdzie chociaż kobiety nie mają wielu praw, to jednak wciąż zdobywają przewagę. Sądzę, że z kolejnymi sezonami serial staje się coraz bardziej łaskawy dla kobiet. A nadchodzący sezon zapowiada się wspaniale. Świetnie się czuję pracując na planie z tymi wszystkimi dziewczynami. Wszystkie rządzą, wiecie, są z powrotem na szczycie – to imponujące.
Jeśli twórcy będą dalej podążać w tym kierunku, to bardzo możliwe, że jednak na samym końcu ujrzymy postać kobiecą na Żelaznym Tronie (o ile ktokolwiek przeżyje do końca). Również w tym kontekście możemy zastanowić się nad dalszymi losami Aryi. W serialu, w którym zginęło tak wielu głównych bohaterów, to, czy zostanie z nami do finału nie jest takie pewne, ale Maisie Williams nie traci optymizmu.
Od pierwszego sezonu do ósmego – tego chcę. Wystąpiłam w pierwszym odcinku serii i chcę również w ostatnim.
Co prawda wystąpienie w ostatnim odcinku nie oznacza przeżycia, ale nie wyprzedzajmy wypadków. Aktorka opisuje też, jak uderzyła ją przemiana Aryi, gdy dotychczas zabijała i mściła się na czarnych charakterach, a w siódmym sezonie sama zachowuje się jak jeden z nich w trakcie pamiętnego dialogu z Sansą w Winterfell, kiedy oskarża ją o bezczynność i zdradę, nie okazując odrobiny zrozumienia.
Dla mnie jako aktorki był to świetny moment: móc zagrać postać, którą się kocha jako “tą złą”. To było niesamowite, nawet jeśli to okropna scena. Ale na koniec Arya naprawiła swoje błędy. A poza serialem Sophie jest moją najlepszą przyjaciółką. Kto pracuje na planie z najlepszą kumpelą? Ja! Wspieramy się nawzajem.
Takie sceny bywają dla aktorów bardzo trudne do odegrania i Maisie Williams nie jest wyjątkiem. Aby najlepiej oddać emocje wykorzystuje się technikę, która polega na przywoływaniu wspomnień.
Jest to bardzo pomocne, ale okropne. Muszę przywoływać sytuacje z własnego życia, więc czasem by “wejść Aryi do głowy” muszę myśleć o okropnych rzeczach. Nie jest to takie łatwe.
Wciąż czekamy na finałowy sezon, atakowani zewsząd teoriami i domysłami. Być może z serialu oskarżanego o mizoginię “Gra o tron” zostanie przykładem historii o triumfującej kobiecości.
A którą postać kobiecą wy widzielibyście najchętniej na Żelaznym Tronie?