Winterfell

Fabuła tego odcinka skupiła się wokół tytułowego Winterfell. Do miasta przybywa armia Daenerys i mamy znowu wiele interesujących, ponownych spotkań. Najważniejsze jest to, co dzieje się w kontekście Daenerys i Jona, ale do tego przejdę za chwilę. Najpierw omówmy pomniejsze wydarzenia. Bran najpierw ogłasza wszem i wobec, że Mur padł. Witając się wcześniej może nie jest taki zimny jak w pożegnaniu z Meerą, gdy doprowadził ją do łez, jednak nadal jest straszny i częściowo pozbawiony człowieczeństwa, co przyznaje mówiąc Snowowi, że jest “prawie” mężczyzną.
Bohaterowie nie spędzają czasu na snuciu opowieści o tym, co przeżyli przez ostatnie lata, tylko wymownie na siebie patrzą i rozumieją, że każdy z nich niesie własny ciężar doświadczeń. Nie ma żadnych wybuchów złości, sypania zarzutami, domagania się sprawiedliwości Najlepiej pokazuje to rozmowa między Ogarem i Aryą. Dziewczyna porzuciła go ze świadomością, że Sandor zginie. On mimo to przeżył i przyznaje, że Arya tylko przez okazywanie takiej bezwzględności mogła przetrwać aż do teraz.
Spotkanie między Aryą i Jonem jest z kolei ciepłe. Starkówna pokazuje Jonowi Igłę i wspomina, że użyła jej kilka razy. Jon natomiast prezentuje jej Długi Pazur.

Ponowne spotkanie Sansy i Tyriona jest również ciekawe. Sansa wprost zarzuca Tyrionowi głupotę i kwestionuje jego lojalność. Zastanawia mnie, czy Tyrion przygotowuje jakiś gambit w tym ostatnim sezonie. Czy wie coś, czego Sansa nie podejrzewa? Trudno mi wyobrazić sobie, że Tyrion po prostu stał się teraz naiwniakiem.
Gdy Daenerys wraz z Jorahem udają się do Sama, oczekują dosyć przyjemnego spotkania. Podziękowanie, jakieś królewskie nadanie w ramach wdzięczności. Sprawy nabierają nieciekawego dla bohaterów obrotu, gdy wychodzi na jaw, że Daenerys jest odpowiedzialna za śmierć ojca i brata Sama. Samwell, mimo że był skonfliktowany z rodziną, mocno to przeżywa. Pięknie wpływa to też na późniejsza scenę ujawnienia Jonowi prawdy o jego rodzicach. Nie jest to tylko szokujący fakt historyczny, ale dla Sama łączy się to też z pewną nadzieją na pozbycie się despotycznej władczyni na rzecz sprawiedliwego i łaskawego króla.
Ostatnim spotkaniem – dla mnie dosyć niespodziewanym – był Bran cierpliwie oczekujący na sprawcę swojego kalectwa, czyli Jaime’a. Same ich spojrzenia powiedziały nam więcej niż tysiąc słów, jednak nadal chciałbym usłyszeć rozmowę między nimi.

Jon i Daenerys

Wątek Jona i Daenerys jest poprowadzony w bardzo ciekawy sposób w tym odcinku. Gdy przybywają do Winterfell, Bran informuje ich o tym, że Mur upadł. Spotykają się następnie z lordami Północy. Tutaj dochodzi do zgrzytów, gdyż ludzie Północy są niezadowoleni z tego, że Jon odrzucił koronę, którą nałożyli mu na skronie. Następnie Jon zostaje smoczym jeźdźcem i udaje się na romantyczną wycieczkę z Daenerys, a odcinek kończy się poznaniem przez Jona prawdy o swoim pochodzeniu, co będzie miało duże konsekwencje w relacji tych dwojga.
Podstawowe zagadnienie, z którym mierzono się w tym odcinku, to reakcja Północy na przybycie Daenerys. Missandei i Szary Robak spotykają się z nieprzyjacielskimi i nieufnymi spojrzeniami. Sansa nie przypada do gustu Daenerys, ta druga zaś nie pozostaje dłużna i też jej nie znosi. Lyanna Mormont wygarnia Jonowi to, co wielu lordów Północy o nim myśli, o czym świadczy ich reakcja. Jon jest w problematycznym położeniu, jednak waga sytuacji i jego poważanie wśród ludzi pozwalają mu nadal trzymać władzę w ręku i armię w jedności.


Davos, Varys i Tyrion w swojej scenie pokazują, jak rozwiązać wewnętrzny konflikt na Północy. Jon i Daenerys się pobiorą, Daenerys będzie królową, Północ będzie miała swojego króla, a niesnaski przygasną.
Oczywiście jest to “Gra o tron” i nic nie może być tak łatwe O ile Jon Snow, poważany bękart, mógłby pełnić funkcję króla małżonka i zgodnie ze swoją wewnętrzną przyzwoitością nie wykraczać poza te kompetencje, o tyle Aegon VI Targaryen już takim królem-małżonkiem być nie może, gdyż przez samych poddanych będzie postrzegany jako prawdziwy, prawowity władca a nie tylko dodatek. Dlatego sprawa prawdziwego pochodzenia wbije się jak zadra w relację między Jonem a Daenerys, a kwestia ich pokrewieństwa będzie tu najmniejszym problemem.
To, że Jon zostanie smoczym jeźdźcem, było od jakiegoś czasu w miarę pewne, tylko zadawaliśmy sobie pytanie, kiedy to nastąpi. Teraz pozostaje nam tylko oczekiwać, aż zmierzy się ze smokiem Nocnego Króla. Może stanie się to już w trzecim odcinku?
Scena przy wodospadzie z pocałunkiem między Targaryenami i ze smokiem robiącym miny, to dosyć dziwny element tego odcinka. Mój odbiór tej sceny był dosyć mieszany, z jednej strony zdawała się być zbyt ckliwa, z drugiej strony może jest potrzebna jako kontrast dla mrocznych zdarzeń, które czekają nas w przyszłych odcinkach i których przedsmak poznaliśmy w scenie w Ostatnim Domostwie.

Królewska Przystań

W Królewskiej Przystani widzimy kontynuację tego, na czym skończył się poprzedni sezon. Cersei oszukała Jona i nie ma zamiaru pomóc Północy w obronie przed armią umarłych. Wieść o upadku Muru przyjmuje z zadowoleniem. Na audiencję do Cersei przybywają Euron Greyjoy i Harry Strickland. Przyprowadzają ze sobą 18 tysięcy piechoty, 2 tysiące kawalerii i – ku rozpaczy Cersei – żadnych słoni. Pada tutaj kilka dosyć zabawnych kwestii, następnie Cersei z Euronem idą do łóżka.
To, że Harry Strickland przypomina Jaime’a, nie wydaje mi się być przypadkiem. Czyżby czekała nas nowa miłostka Cersei? Jednak patrząc na to, że według doniesień dużo nakręconego materiału skończyło na podłodze w pracowni edytorskiej, to ten wątek mógł polecieć jako nie mający znaczenia w szerszej perspektywie.
Książkowy Euron przypływa z magicznym rogiem, na pokładzie ma czarnoksiężników i krąży wokół niego mistyczna aura. Można snuć rozważania, że Euron chce mieć dziecko z Cersei, żeby złożyć je w jakimś magicznym rytuale związanym z królewską krwią, ale jednak serialowy Euron nie ma wokół siebie tej magicznej otoczki i dla niego to dziecko to bardziej zabawa, ot, po prostu jeszcze nie począł księcia, więc spróbuje to zrobić.
Poczekajcie, poczekajcie. Ale czy Cersei nie była już w ciąży, gdy ją ostatnio widzieliśmy? Z Jaimem? Według mnie, Cersei z pomocą Qyburna usunęła to dziecko. Dlaczego? Nie chciała urodzić dziecka Jaime’owi, którego uważała za zdrajcę.
Bronn otrzymuje zlecenie zabicia Tyriona i Jaime’a, jeśli kiedyś powrócą na Południe. Dzięki temu możemy być pewni, że na pewno przynajmniej jeden z nich przeżyje walki o Winterfell, bo inaczej scenarzyści nie wprowadzaliby tego wątku. Osobiście nie wierzę w to, że Bronn zabije któregoś z nich. No chyba, że albo Jaime, albo Tyrion spróbują zrobić coś bardzo złego i Bronn zabije ich dla wyższych celów. Dodatkowo najemnik otrzymuje od Qyburna kuszę Joffreya, z której zginął Tywin.

Na morzu

Euron nadal więzi swoją bratanicę na “Ciszy”, dręcząc ją. Podczas gdy pirat przebywa na lądzie, na “Ciszę” wdziera się Theon z grupą popleczników i uwalnia Yarę. Razem płyną następnie na Żelazne Wyspy. Theon postanawia się jednak odłączyć od siostry i udać do Winterfell.
Wspomniana przez Yarę opcja, żeby Daenerys po upadku Winterfell wycofała się na Żelazne Wyspy wydaje się dla mnie być fałszywym tropem. Jeśli do ostatecznej bitwy “wojny o świt” dojdzie poza Północą, to zgodnie ze snem Daenerys będzie miała ona miejsce nad Tridentem, tam gdzie lata temu Robert pokonał Rhaegara. Symbolicznie spięłoby to też wielką klamrę narracyjną. Na koniec tego omówienia jeszcze do spinania klamer wrócę.

Ostatnie Domostwo

W Ostatnim Domostwie widzimy naszą drużynę do zadań specjalnych, która sprawdza, co się stało z Umberami i ich ludźmi. Jest to świetna, klimatyczna scena. Najpierw mamy przedzieranie się przez pobojowisko, budowanie napięcia, zastanawiamy się, co zaraz wyskoczy i wtedy bach…ale na szczęście to tylko ludzie Nocnej Straży. Następuje rozluźnienie atmosfery przez świetną linijkę dialogową Tormunda: “Zawsze miałem niebieskie oczy”. I gdy twórcy otoczyli widzów tą aurą fałszywego spokoju, to potem pięknie go zburzyli spiralą z części ciał, powstającym z martwych młodym lordem Umberem i jego przeszywającym krzykiem.

Luźne obserwacje

  • Wielką nieobecną w tym odcinku była Brienne. Pewnie gdzieś na uboczu w Winterfell szkoliła młódź w walce mieczem, ale może robiła coś ciekawszego? Dowiemy się w przyszłości.
  • Twórcy są zakochani w klamrach narracyjnych i odniesieniach. Jeśli ktoś niedawno sobie powtórzył pierwszy odcinek to co chwilę mógł zauważyć w “Winterfell” jakiś smaczek. Poczynając od dzieciaka wspinającego się, żeby lepiej przyjrzeć się przybywającemu orszakowi królewskiemu, przez wybory co do muzyki, poprzez powracające linie dialogowe takie jest “Winterfell jest twoje” czy “Gdzie jest Arya?”, a na koniec kropkę nad i stawiają Inni ustawiając z ludzkich kończyn ten sam wzór, który przygotowali na koniec pilota. Użytkownik Reddita DukeOfTheVines sporządził całą listę takich odniesień, zapraszam zainteresowanych do zapoznania się z nią.