Filmowa trylogia „Władcy Pierścieni”, choć nie jest adaptacją idealną, cieszy się wielkim uznaniem pośród wielbicieli twórczości J.R.R. Tolkiena. Dlatego gdy pojawiły się pierwsze informacje o powstawaniu serialu „Pierścienie Władzy”, niektórzy fani filmów Petera Jacksona liczyli, że Amazon weźmie za wzór istniejące już adaptacje książek Tolkiena – ich muzykę, scenografię, niektórych aktorów – i nawiąże współpracę z ich reżyserem. Tak się jednak nie stało. I wydawać by się mogło, że sprawa jest jasna – Amazon nie posiada praw do filmowych trylogii „Hobbita” i „Władcy” i nie ma zamiaru się nimi inspirować. Zakulisowa prawda jest jednak nieco bardziej skomplikowana.
W rozmowie z The Hollywood Reporter Peter Jackson zdradził, że kilka lat temu Amazon Studios pierwotnie kontaktowało się z nim w sprawie współpracy… po czym został przez studio zignorowany:
Około cztery, pięć lat temu, zapytali czy byłbym zainteresowany. Więc spytałem „Macie już scenariusze?”. Ponieważ wiem, jak ciężko było napisać scenariusze do filmów i nie znałem osób piszących scenariusze [do serialu Amazona]. Oni odpowiedzieli „Nie, nie mamy jeszcze scenariuszy, ale jak tylko będziemy mieć, wyślemy ci je.” Więc czekałem na scenariusze, a one nigdy do mnie nie dotarły.
Jednocześnie należy zaznaczyć, że Jackson nie chowa urazy do Amazona:
Obejrzę [„Pierścienie Władzy”]. Nie jestem typem człowieka, który życzy komuś źle. Produkcja filmów jest wystarczająco ciężka. Gdy ktoś stworzy dobry film lub serial, jest to powód do świętowania. Nie mogę się doczekać obejrzenia tego serialu jako całkowicie neutralny widz.
W odpowiedzi na wypowiedź Jacksona, Amazon Studios wystosowało oficjalne oświadczenie, w którym możemy się dowiedzieć, że zdobycie przez studio praw do nakręcenia „Pierścieni Władzy” wiązało się z utrzymaniem serialu kompletnie odrębnym od filmów (zaskakujący w tym kontekście jest design serialowego Balroga, niemalże identyczny do filmowego). Mimo to, jak podają źródła The Hollywood Reporter, to J.D. Payne and Patrick McKay – showrunnerzy serialu – mieli prywatnie podejmować próby współpracy z Peterem. Jednak obawy przed problemami prawnymi, zmiany na stanowiskach kierowniczych studia oraz naciski fundacji Tolkien Estate miały ostatecznie spowodować, że ze współpracy zrezygnowano.
Tolkien Estate najprawdopodobniej odegrało tu największą rolę – fundacja nie brała udziału w produkcji filmów Jacksona i nie jest tajemnicą, co zmarły w 2020 r. Christopher Tolkien, syn pisarza, redaktor jego pośmiertnie wydanych dzieł i dyrektor fundacji do 2017 r., uważał o filmowym „Władcy”:
Wypatroszyli książkę, robiąc z niej film akcji dla młodzieży w wieku 15-25 lat. (…) Przepaść między pięknem i powagą dzieła a tym, czym się stało, przerosła mnie. Komercjalizacja zredukowała estetyczny i filozoficzny wpływ dzieła do zera.
Powyższe słowa Christophera jednoznacznie ukazują jego negatywny stosunek do filmów Jacksona. Jaka byłaby jego opinia o „Pierścieniach Władzy” teraz, gdy serial jest bliski premiery? Tego możemy się tylko domyślać, zajadając się batonami Kit-Kat z wizerunkiem serialowej Galadrieli na opakowaniu. Natomiast wiemy, że na początkowym etapie produkcji syn Tolkiena uczestniczył w pewnym stopniu w powstawaniu serialu lub przekazywaniu Amazonowi praw i twórcy trzymają się listy wytycznych, które Christopher narzucił osobiście.
Jak uważacie, czy Tolkien Estate postąpiło słusznie, wspierając serial Amazona po latach odcinania się od Petera Jacksona?
Źródła: The Hollywood Reporter
IndieWire