Biały, biały śnieg, zero Królewskiej Przystani, więc czuć wreszcie, że zima naprawdę nadeszła. A co zaproponowali nam tym razem twórcy w kwestiach technicznych? Prócz tradycyjnej dawki tekstowo-zdjęciowej, poniżej możecie zapoznać się z filmikiem poświęconym pracy nad sceną na jeziorze udostępnionym przez HBO.


Efekty specjalne

3.4 Walka z niedźwiedziem

Sporo naoglądaliśmy się w tym odcinku niebieskich oczu i brzydkich gąb. Nie trzeba również dodawać, że cała scenografia została nałożona w postprodukcji (użyto green screenów) – efekt okazał się znacznie lepszy w porównaniu z mocno sztucznym Casterly Rock. Zima łypała srogo na naszych bohaterów w postaci nieumarłego niedźwiedzia, który prezentował się wcale nieźle (inna sprawa, że prócz nawiązania do książek, odnoszę wrażenie, że twórcy wszelkiego pokroju twórczości ekranowej upodobali sobie ostatnio walkę człowiek-niedźwiedź). W części komputerowej zombie również wypadły dość klimatycznie i przerażająco, choć większość z nich zawdzięcza to nie efektom specjalnym, a doskonałemu makijażowi. Również szalejąca zamieć jest zasługą komputerów, a trzeba docenić, że wyszła całkiem przekonująco.

beric sreric

Jak dowiadujemy się z wypowiedzi Richarda Dormera, serialowego Berica, płonący miecz nie miał nic wspólnego z CGI, za co tym bardziej należą się ukłony dla pracowników nadzorujących ten zabieg (i to, że aktor się nie poparzył). Nie trzeba nawet wspominać o majestatycznych smokach, które znów wypadły naprawdę świetnie, choć trzeba przyznać, że w tym sezonie kolory wyblakły im już całkowicie i pewnie gdyby nie domysły fanów, trudno byłoby stwierdzić, czy padłym gadem jest Viserion, czy Rhaegal.

oszczep3

Pojawiły się również fragmenty niezbyt dobre, jak green screen w scenie, w której Daenerys stoi na wieży Wschodniej Strażnicy, straszliwie sztucznie wyglądające żagle targaryeńskiego okrętu, a także konkurencja w rzucie oszczepem. Tutaj twórcy chcieli ładnie pokazać trajektorię lotu lodowego kolca, a skończyło się na nienaturalnie wyglądającym przelocie z punktu A do punktu B, a potem ciach i krew się leje! A trzeba przyznać, że lała się pięknie i satysfakcjonująco.


Praca kamery, montaż, narracja

osaczenie

Tym razem może nie doświadczyliśmy pięknych, portretowych ujęć, bo akcja ich nie wymagała. Operatorzy zwalniali tylko na moment, szczególnie w scenach z Daenerys, a także przy sekwencji przed przylotem smoków, gdzie Jon walczy tyłem do swoich towarzyszy. Reszta zbliżeń nie prezentowała się specjalnie przekonująco lub niesamowicie. Przedstawiono nam jednak kilka zabiegów, które należałoby docenić. Pierwszą kategorią są te ujęcia, które wzmagają poczucie osaczenia, jak słynne stawanie w kręgu w oczekiwaniu na nadchodzącego z którejś strony niedźwiedzia, a także moment, w którym wszyscy bohaterowie (którzy dożyli), stają na wzniesieniu pośrodku jeziora. Potem przypominają nam się obrazki z Bitwy Bękartów – wszędzie pełno ludzi (tylko martwych), “nasi” są w odwrocie, Tormunda znów trzeba ratować, generalnie – nie jest dobrze. Szkoda tylko, że w tym momencie całkowicie poległa narracja.

bohater

Czy ktokolwiek obawiał się w ogóle o życie bohaterów? Hej, to Gra o tron, tutaj naprawdę KAŻDY mógł umrzeć! Przed odcinkiem spodziewałam się, że drużyna A wróci mocno zdekompletowana, a tymczasem poległ jedynie Thoros (i jego bezdenna manierka) oraz WSZYSCY nieznani nam z imienia cisi bohaterowie ze Wschodniej Strażnicy. Od kiedy to scenariusz ucieka się do tak przykrych banałów, jak mordowanie bezimiennych, żeby jakaś śmierć w ogóle była, zamiast uśmiercania postaci, które pewnie do fabuły wniosą już niewiele (albo nic)? Wydawało się również, że być może warto przyjrzeć się pewnej sztuczce, która została uchwycona przez oko kamery przy Długim Pazurze – słynne już otwierające się oko. Wielu z nas myślało: o-ho, coś fajnego, jakiś ciekawy zabieg nam tu zastosowano, z tego może być dobra teoria! Wtedy jednak okazało się, że to wszystko przez przypadek i po raz kolejny nie mamy żadnej sztuczki narracyjnej. A szkoda, bo większość spraw w tym odcinku była aż do bólu dosłowna, brakowało warstwy tajemnicy i niepokoju (może prócz ostatniej sceny z ożywaniem Viseriona).

jon

Poza tymi niedogodnościami pojawiły się jednak smaczki, jak nawiązania do Zjawy (walka z niedźwiedziem ujęta w podobny sposób), czy przepiękne ujęcia podróży, pokazujące ogrom przestrzeni, z jaką musieli się zmagać bohaterowie. Są również doskonałe ujęcia pod wodą – trzeba przyznać, że w tym sezonie operatorom doskonale udaje się wyciągnąć z tego żywiołu co najlepsze i dzielą się dzięki temu z widzami naprawdę prześwietnym klimatem wodnego zagrożenia. Z nawiązań narracyjnych zostają jeszcze ciągnięte przez cały sezon wskazania na powtarzającą się historię (podbój Aegona – znów Król Północy klęka jako pierwszy przed targaryeńskim władcą) i poprzednich sezonów. Na sam koniec pragnę przedstawić dwa przykłady na nieuwagę zarówno operatorów jak i montażystów. Tak, te sceny znalazły się finalnie w odcinku! W pierwszym należy skupić się na drugim planie, gdzie dziki uzbrojony we włócznię atakuje… no właśnie, kogo? Drugi mówi sam za siebie.

ImpossibleBowedAustraliancattledog-size_restricted

44bce52fd0581a0f675beddbc3dec022o


Muzyka

król

Słuchając soundtracku do połowy tego odcinka można odnieść wrażenie, że jest nudny i wtórny, nie dzieje się w nim absolutnie nic godnego uwagi. Owszem, pojawia się miły uchu motyw Pana Światła, gdzieś w tle pobrzękiwały niepokojące nutki z Północy, gdy wtem wkracza król tego odcinka – scena w zwolnionym tempie i przepiękne fragmenty oddające beznadzieję, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Nic dodać, nic ująć, to zwykła doskonałość, na jaką kazał czekać Djawadi. Po spokojnym wstępie czeka nas piękne przejście w motyw Targaryenów, znany nam już z poprzednich odcinków, ale jeszcze wcześniej niewykorzystany w takim połączeniu. Po wcześniejszym minorowym tonie, wchodzi nadzieja i zwycięstwo dobra! Aż przechodzą ciary. Dziękuję, panie Djawadi.


Stroje, charakteryzacja, fryzury

kaptur

Drużyna Pierś… Jona Snowa prezentowała się prawie tak, jak powinny się prezentować północne wyprawy. O tym, że tylko Gendry założył na głowę coś, co pozwoliłoby jego uszom nie odmarznąć, wypowiadał się już w wywiadzie Kit Harington, jednak wciąż pozostaje to dość sporną kwestią w ramach przygotowania do dość ciężkiej wyprawy.

thoros sroros

Naprawdę trzeba docenić pracę charakteryzatorów przy martwych – ci mniej ludzcy wyglądali odpowiednio obrzydliwie, a ci bardziej, jak Benjen czy Thoros, dostali pewnie na twarz sporo białego pudru, co jednak ładnie wpisywało ich w krąg nieżywych (jeden z nich to w sumie też nieumarły, jakby nie patrzeć).

futro

Wiemy też już, gdzie podział się Duch – Daenerys postanowiła wziąć przykład ze zbroi Innych lub koleżanki po fachu z Krainy lodu i wreszcie zmienić wdzianko z czarnego na białe. Aż chciałoby się zaśpiewać przy ataku smoków Mam tę moooc~!


Scenografia i rekwizyty

1.4 Arya i Sansa w pokoj

Tym razem, dla rozróżnienia, zajdziemy do Winterfell. Kiedy Sansa zajrzała do komnaty Aryi, to gdyby nie odnalezione halloweenowe maski, można by odnieść wrażenie, że znajdujemy się w kwaterach starszej z sióstr.

21039850_783902718483581_150599684_n

Teraz szybko wracamy na północ, a tam ciekawe nawiązanie do wizji Brana – Ogar wskazuje na tę samą górę, którą młody Stark widział przy wizjach dotyczących dzieci lasu. Piękne islandzkie przestrzenie ładnie wyłuszczone przez kamerę mogły cieszyć oko, co jest właściwie największym plusem scenograficznym tego odcinka.


Gra aktorska

beric srereric

Zachwycają weterani, czyli Iain Glen, głównie w scenie z przekazywaniem miecza, i Rory McCann, za wszystkie teksty i pozostawianie Ogara takim, jakim Ogar powinien być. Oscar tego odcinka ląduje jednak w niespodziewanych rękach. Richard Dormer, aktor odgrywający Berica Dondarriona, spisał się na medal. Prócz rozmowy z Jonem z początku epizodu, zachwycał również później – twórcy nawet obdarzyli go kilkoma światłymi kwestiami, co wzmagało uśmiech na licu. Trzeba również przyznać, że dźwiękowcy również się popisali przy nagrywaniu kwestii, bo głos Dormera wbijał w fotel.

3.1 Ogar i Tormund

Należałoby oprócz tego pochwalić Kristofera Hivju za nieodżałowanego Tormunda walczącego z przeciwnościami losu i serwującego nam niezapomnianą scenę z Ogarem. Trudno powiedzieć, że ktoś wyszedł sztywno, komuś nie wyszło. Tym razem trzeba powiedzieć, że pod względem aktorskim ekipa naprawdę się spisała.


Przed nami ostatni odcinek sezonu i porównaniu z ostatnim epizodem poprzedniej części odsłony mamy tylko nadzieję, że wypadnie jeszcze bardziej ciekawie w elementach technicznych.

Wideo

Gra o tron: Zamarznięte jezioro