Aktor przyznał, że nie do końca tęskni za pracą na planie "Gry o tron" i że żałuje, iż nie zdążył przeczytać "Pieśni Lodu i Ognia".
W wywiadzie dla serwisu Digital Spy Dillane przyznaje, że nie do końca “zrozumiał” swoją rolę i że mimo kilku lat pracy przy serialu nie zapoznał się z powieściami George’a R.R. Martina:
Żałuję, że nie przeczytałem książek – być może wtedy miałbym lepsze rozeznanie co do mojej postaci i jej motywów, a także znałbym zawczasu jej losy. Podczas pracy nad serialem czułem, że nie do końca rozumiem swojego bohatera i pewnie gdybym przeczytał powieści, potrafiłbym się lepiej w niego wczuć.
Aktor podjął też temat śmierci swojej postaci i jej alternatywnych dalszych losów:
Myślę, że mógłbym pojawić się jeszcze w kolejnym sezonie. Nie wiem jednak, jaki potencjał reprezentowałaby dalej ta postać. Tęsknię za kilkoma znajomymi z planu, ale ogólnie nie czuję się jakoś specjalnie źle przez to, że odszedłem z produkcji.
(HBO)
Wywiad z Dillanem niejako potwierdza to, o czym wiedzieliśmy już wcześniej chociażby z wypowiedzi reżysera finału 5. sezonu podczas zeszłorocznego Comic-Conu w San Diego – wszystko wskazuje na to, że Stannis Baratheon nie żyje, mimo że nie mogliśmy bezpośrednio zobaczyć, jak ginie z ręki Brienne. Nie musi to oczywiście oznaczać, że jego losy tak samo potoczą się w “Pieśni Lodu i Ognia”, ponieważ w tym przypadku serial wyprzedził powieści George’a R.R. Martina.