W 6. sezonie na nowo zostaje podjęty wątek Greyjów – oprócz Yary w serialu zobaczymy też po długiej nieobecności Patricka Malahide’a w roli Balona, a także wprowadzanego do produkcji Eurona Greyjoya, w którego wcieli się Pilou Asbæk.
Starry Constellation Magazine: Co przyniesie nowy sezon „Gry o tron” oraz co z twoją postacią?
Oczywiście, jak zapewne rozumiesz, nie mogę niczego zdradzać. Mogę powiedzieć jedynie to, co prawdopodobnie mówią wszyscy inni, czyli że to bardzo ekscytujący sezon i ma wiele w zanadrzu, przez co usatysfakcjonuje wszystkich fanów. To najbezpieczniejsza odpowiedź, jakiej mogę na razie udzielić.
Jak pierwotnie Yara została ci opisana?
W materiałach, które otrzymałam, przedstawiono ją jako silną, zadziorną, mocno stąpającą po ziemi, zdeterminowaną i rodzinną. Miała silne poczucie własnej wartości, była przywódcą i oczywiście, jak wszyscy w „Grze o tron”, podążała własną ścieżką. W tej historii nie ma podziału na dobro i zło. Każdy po prostu dąży do własnych celów. Otrzymanie tych materiałów było czymś ekscytującym i kiedy dostałam to przesłuchanie, szansa na dowiedzenie się więcej na temat serialu sprawiła mi ogromną przyjemność. Było to również świetne pod względem dalszego zgłębiania tematu.
Jak wygląda jej relacja z Theonem i ojcem?
Myślę, że ludzie oglądając serial dostrzegli, że Yara bardzo dba o moralną poprawność swoich czynów, jednak musiała ciężko pracować, aby stać się tym, kim jest – przywódczynią mężczyzn oraz na swój sposób silnym i okrutnym wojownikiem na czas nieobecności Theona (Alfie Allen). Sądzę, że jej relacja z ojcem jest zmienna, zresztą mogliśmy to zauważyć w serialu. Podejrzewam, że jak to się zdarza w każdej rodzinie, mają swoje problemy, ale Yara i Balon (Patrick Malahide) znają się całkiem dobrze. Żyli wspólnie przez jakiś czas, a to dało im wiedzę na temat swoich silnych i słabych stron. W przypadku Theona jest inaczej, ponieważ był daleko. Wydaje mi się, że to, jak wygląda ich relacja, jest dobrze widoczne na ekranie.
(HBO)
Jaki rodzaj analizy przeprowadziłaś, aby sportretować swoją postać?
Miałam mało czasu pomiędzy castingiem a występem, więc w ramach przygotowania obejrzałam pierwszy sezon serialu. Poza tym kupiłam jedną z książek i przeczytałam trochę, aby się wczuć. Wikipedia była również bardzo pomocna. Rozmawiałam też z twórcami serialu, a gdy w końcu dostałam angaż, Bryan Cogman okazał się fantastycznym źródłem inspiracji i wiedzy na temat całego wykreowanego świata. Wszystkiego można się dowiedzieć, jeśli chcesz i się starasz. Bardzo ciekawił mnie sposób przedstawienia Yary w książkach i to, jak mogę sprawić, by stała się bardziej „moja”. Jak wszyscy aktorzy „Gry o tron”, pracujemy bardzo ciężko, aby utrzymać integrację z powieściami, ale również ukazać postaci po swojemu.
Obsada jest bardzo liczna. Czy często spotykasz się z innymi aktorami?
Często są dwa zespoły kręcące w tym samym czasie, więc wpadasz na inną grupę członków obsady w hotelu. Również chodzimy wspólnie na wszelkiego rodzaju wydarzenia. Poza ekranem widzimy się trochę i niektórzy z nas są ze sobą bardzo blisko. Niektórych nie poznałam też wcale.
Czy ludzie często cię rozpoznają?
Zawsze pozostaję niezauważona. Nikt mnie nie rozpoznaje.
Jak zmieniasz się w swoją postać?
Oczywiście zanim założę skórzane buty, muszę przejść przez cały długi proces przygotowywania włosów, makijażu i kostiumu. To bardzo pomocna część przemiany. Poza tym scenariusz potrafi wiele zdziałać. To po prostu tak fantastycznie napisany tekst, że dzięki niemu wiesz, co twoja postać czuje, jaki jest jej punkt widzenia, dokąd podąża i czego chce. Oczywiście pojawienie się po dłuższej przerwie jest czymś bardzo interesującym, ponieważ należy obejrzeć jeszcze raz część materiału nagranego wcześniej i upewnić się, że po powrocie nie wprowadzę zbyt dużych zmian. Jednak jak w każdej innej pracy po prostu musisz przybrać pewnego rodzaju ostre i mocno stąpające po ziemi podejście i mieć nadzieję, że reszta przyjdzie wraz z wypowiadanymi słowami, scenografią oraz reakcjami na grę współaktorów w danej scenie. Yara nie różni się zbytnio ode mnie w kwestii wyznawanych wartości. W związku z tym po prostu w pewien sposób podkręcam niektóre części swojej osobowości oraz, co oczywiste, szukam innych potrzebnych kawałków i staram się zebrać to wszystko do kupy. Mam nadzieję, że wyjdzie dobrze!
(HBO)
Co w odtwarzaniu postaci Yary stwarza dla ciebie wyzwania?
Przypuszczam, że jest to poziom, jaki obecnie osiąga ten serial oraz jego popularność. Mam wrażenie, że właśnie teraz jest on prawdziwie obecny. W pewien sposób bierze się odpowiedzialność za każdy moment i traktuje się to jako coś cennego, jako przywilej, że można stanowić część tego wszystkiego. Właściwie nie jest to wyzwanie. Nic nie jest wyzwaniem tylko dlatego, że nie wiesz, dokąd masz zmierzać. Dlatego można wyszczególnić kilka odrębnych rodzajów wyzwań – od odczuwania silnego zimna po wątpliwości co do sposobu wypowiedzenia konkretnej kwestii. Niemniej na każdym etapie, kiedy tylko masz przed sobą tego typu wyzwanie, możesz liczyć na fantastycznych reżyserów. Każdy stara się dawać z siebie sto procent. Dzięki temu, że są tam ludzie, którzy się o ciebie troszczą, możesz całkowicie skoncentrować się na najlepszym występie, na jaki cię stać. W sumie właśnie to stanowi pewnego rodzaju wyzwanie, ponieważ czuje się presję. Oczywiście nie mam na myśli tego, że innych wymagań stawianych przez pracę nie biorę na poważnie, bo oczywiście tak nie jest. Jednak presja tego, że jest to ogólnoświatowy fenomen telewizyjny sprawia, że odczuwasz świadomość tego gdzieś w tyle głowy, choć rzecz jasna nie pozwalasz temu sobą zawładnąć. Koniec końców jakoś tam ta myśl „O MÓJ BOŻE! JESTEM W GRZE O TRON!” zawsze dumnie ci towarzyszy, ale po prostu starasz się, by nie przejęło to nad tobą kontroli.
Co było dla ciebie najbardziej niezapomnianym momentem podczas kręcenia?
Jak już powiedziałam, każdy moment jest naprawdę cenny. Wiąże się to z tym, że będąc na planie z przerwami w ciągu roku, spotykam różnych reżyserów i osoby z ekipy. Każda osoba, z którą masz szansę pracować, podrzuca ci różne rzeczy. Jednym z momentów, który bardzo zapadł mi w pamięć, była moja pierwsza scena, jaką miałam okazję zagrać w sezonie drugim. Był to odcinek ósmy lub dziewiąty, jednak pierwsza sceną, jaką nakręciliśmy, była chronologicznie ostatnia. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam była moja scena finałowa. To doświadczenie było bardzo onieśmielające, ponieważ odbywało się podczas posiłku mężczyzn zasiadających przy wielkim stole i Alfie (Theon) wszedł do sali w całej swojej wyniosłości; byłam bardzo zdenerwowana tego dnia. Jestem wegetarianką, a w każdym razie z pewnością pescowegetarianką, ale wskazania dotyczące sceny jasno opisywały, że „Yara łapczywie je mięso i haustami pije piwo”. Osoby zajmujące się rekwizytami nie wiedziały, że jestem wegetarianką, więc przygotowali mi te wszystkie udka kurczaka… Byłam zbyt mocno zdenerwowana, by powiedzieć „Przepraszam, nie jem mięsa” i przez to jadłam te udka kurczaka przez cały dzień. Wszyscy wegetarianie pewnie krzyczeliby na mnie za to złamanie się [śmiech], ale naprawdę byłam tak bardzo podenerwowana i nie chciałam robić zamieszania; jedyne, czego chciałam, to jakoś sobie z tym poradzić, więc pomyślałam „Będę bardzo metodyczna i jakoś to pójdzie” i szukałam innych wymówek tego typu. Co tyczy się innych historii, to zawsze znajdzie się ten jeden uparty koń lub czasami nie jesteś w stanie w pełni okiełznać swojego wierzchowca i wjeżdżasz w kamerę. W związku z tym mogę powiedzieć, że było wiele różnych sytuacji dotyczących zwierząt, które w pewien sposób stawiały przede mną wyzwania i oczywiście takich zapadających w pamięć. Poza tym doprawdy niezapomniane jest to, jaką klasę ma to, co robimy na każdym etapie. Dbałości o szczegóły, wszechobecna uprzejmość i atmosfera koleżeństwa, skupienia są tak niezwykłe, że to naprawdę przywilej, by móc stanowić tego część. Doprawdy wiele, wiele radosnych wspomnień zdążyło uzbierać się do tej pory!
(HBO)
Co zyskałaś dzięki pracy w „Grze o tron”?
Mnóstwo dobrych przyjaciół i doświadczeń. Wiele się nauczyłam i spotkałam osoby, z którymi będę pracować nad innymi projektami. To prawdziwe błogosławieństwo i nie zdawałam sobie na początku sprawy – i myślę, że nikt nie zdawał – jakie rozmiary to wszystko osiągnie. Czuję się niewyobrażalnie uprzywilejowania będąc tego częścią, ponieważ tak naprawdę byłam tylko we właściwym miejscu, we właściwym czasie, kiedy dostałam się na przesłuchania. Normalnie nie byłabym rozpatrywana do roli takiego formatu, gdyby nie to, że reżyser przesłuchania, w którym uczestniczyłam, był także zaangażowany w przesłuchania do „Gry o tron”. Powiedział mi: „Jesteś interesująca i może nadawałabyś się do innego projektu, do którego obecnie prowadzę przesłuchania. Może chciałabyś przyjść w przyszłym tygodniu?”. Tak naprawdę gdyby nie to, że poszłam na przesłuchanie do sitcomu – koniec końców do całkowicie innego gatunku filmowego – i nie stanęła przed odpowiednią osobą, którą jest niesamowity Robert Sterne pracujący przy przesłuchaniach wraz z Niną Gold, nie byłabym teraz w serialu. To on wciągnął mnie w to i miałam ogromne szczęście, że nasze ścieżki się skrzyżowały, ponieważ to zmieniło w moim życiu bardzo wiele. Posiadanie „Gry o tron” jako punktu w CV naprawdę pomaga w dostawaniu castingów… Niekoniecznie dostawaniu pracy, ale pozwala ci poszerzać horyzonty, stawać przed osobami, o spotkaniu których nigdy byś nie pomyślała. Jestem wdzięczna, ponieważ jest to dar, który nie przestaje owocować.
Jesteś aktywna w mediach społecznościowych. Cieszą cię opinie który otrzymujesz od fanów, jako reakcję na twoją postać?
Właściwie to tak. To było całkiem ciekawe, ponieważ kiedy dostałam się do obsady, było mnóstwo osób, które miały już opinie i oczekiwania na temat różnych rzeczy. Przykładowo była pewna grupa osób, która myślała, że: „Och, ona jest za gruba. Ona jest za chuda. Ona jest zbyt taka i taka” Nie jest taka, jaką ją sobie wyobrażałem.” Już na samym początku powiedziano mi, żebym ignorowała takie komentarze i nie angażowała się. Można powiedzieć, że od tego momentu śledzą cię jedynie osoby, które cię lubią – tak to sobie wyobrażam – dlatego też zawsze są bardzo, bardzo mili i próbuję zaangażować ich w to wszystko tak bardzo, jak to tylko możliwe. Jeśli otrzymuję mail od fana, osobiście odpisuję, jeśli ktoś tweetuje, to staram się upewnić, że odpowiem lub wyrażę swoją wdzięczność, ponieważ posiadanie czegoś takiego jest naprawdę wyjątkowe.
Co chciałabyś powiedzieć każdemu fanowi i każdej osobie, która wspiera ciebie i twoją pracę?
Ogromne, ogromne dzięki! To daje świadomość, że dajesz radę w czymś, co jest ubóstwiane. Książki i serial otoczone są takim kultem, że jeśli ludzie uważają, że robisz dobrą robotę pracując z tym materiałem i doceniają to, wówczas jedyne, co mogę robić, to odpowiadać i mówić im, jak bardzo doceniam ich sympatię i reakcje.
źródło: starrymag.com
Autor: Magdalena Trawka