Zapraszamy do lektury tłumaczenia streszczenia rozdziału z "Wichrów zimy", którego bohaterem jest Barristan Selmy.
Uwaga: Tłumaczenie wykonane zostało na podstawie transkrypcji fana z odczytania rozdziału podczas konwentu Boskone. Nie jest to materiał udostępniony bezpośrednio przez George’a R.R. Martina, więc ostateczna wersja tego fragmentu po publikacji przez autora (lub po wydaniu “Wichrów zimy”) może się nieznacznie różnić.
BARRISTAN
Wnętrzności skręcały mu się z nerwów, gdy wyjeżdżał przez bramę. Wiedział, że to uczucie za chwilę przeminie, gdy czas zwolni w chaosie bitwy. Koń Dany z łatwością wyprzedził chłopaków i resztę jazdy. Barristan był zadowolony, ponieważ zamierzał wyprzedzić Wdowca i zadać pierwszy cios. Yunkai’i byli całkowicie nieprzygotowani i Barristan zbliżył się do Harridana, największego z trebuszy. Wrony Burzy podjęły okrzyki „Daario!” i „Wrony Burzy, lećcie!”. Barristan pomyślał, że już nigdy nie zwątpi w męstwo najemników.
Już tylko trzydzieści jardów dzieliło konie od yunkijskich legionów, gdy zaczęła się jakakolwiek obrona. Powietrze wypełniło się strzałami. Giermek Wron Burzy został zabity, a tarczę Barristana przebił bełt. Rozległy się trzy brzmienia rogu i wojownicy z aren wyłonili się z bramy za nimi.
Barristan zerknął do tyłu na wojowników. Były ich jakieś dwie steki, ale hałasowali, jakby były ich dwa tysiące. Jedna kobieta wyróżniała się, nie mając na sobie nic poza nagolennikami, sandałami, spódniczką z kolczugi i pytonem. Barristan poczuł się zaszokowany i patrząc na jej podskakujące piersi, pomyślał, że to z pewnością jej ostatni dzień. Wojownicy z aren w większości krzyczeli „Loraq!” i „Hizdahr!”, ale niektórzy wołali „Daenerys!”. Larraq został ugodzony strzałą w pierś, zwracając na siebie uwagę Barristana, ale giermek wciąż trzymał chorągiew wysoko i strząsnął strzałę.
Barristan dotarł do Harridana, ale ghiscarski legion w sile sześciu tysięcy uformował szyk w celu obrony wielkiego trebusza. Tworzyli formację głęboką na sześć linii – pierwszy szereg klęczał i miał włócznie skierowane naprzód i w górę, drugi stał i trzymał włócznie na wysokości bioder, a trzeci podniósł je na wysokość ramion. Reszta była uzbrojona w małe włócznie do miotania i gotowa, by zająć miejsce zabitych towarzyszy.
Barristan wiedział, że łańcuch maestera jest tylko tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo i uznał kompanie yunkijskich lordów za najmniej groźne z bezpośrednich wrogów i zdecydowanie słabsze niż niewolnicze legiony. Rycerz w szczególności wybrał sobie na cel Gołąbka i jego Czaple. Niewolnicy wybrani na Czaple byli nienaturalnie wysocy, jeszcze zanim dano im szczudła, nosili też różowe łuski i pióra oraz stalowe dzioby. Barristan wiedział jednak, że oślepi ich wschód słońca, wznoszący się nad miastem i z pewnością łatwo będzie można złamać ich szeregi. Barristan w ostatniej chwili odwrócił się więc od legionu pilnującego trebusza i ruszył na Czaple.
Uciął głowę jednej z nich, a jego chłopcy dołączyli się do walki. Koń Dany kopnął jedną Czaplę w kierunku trzech innych i wszystkie się przewróciły. W ciągu jednej chwili niewolnicy rozproszyli się i uciekli, prowadzeni przez samego Gołąbka. Niefortunnie dla niego, potknął się on o obrzeże swojej ptasiej zbroi i został złapany przez Krwawego Baranka. Gołąbek zaczął błagać o litość, oferując wysoki okup. Krwawy Baranek rzekł tylko:
— Przybyłem dla krwi, nie złota. — Po czym uderzył w twarz Gołąbka buzdyganem, rozchlapując krew na Barristana i srebrzystą Dany.
Nieskalani wymaszerowali przez bramy i Barristan widział, że Yunkai’i stracili swoją szansę na efektywny kontratak. Podczas gdy obserwował, jak coraz więcej niewolniczych legionów zostaje zmasakrowanych, głównie tych, które były spięte łańcuchami i nie mogły uciec, zastanawiał się, gdzie podziały się kompanie najemników, a wśród nich zdradzieccy Drudzy Synowie. Nieskalani skończyli formowanie szyku za bramami, nieustępliwi, nawet gdy któryś z nich padał z bełtem wbitym w szyję.
Tumco zwrócił uwagę Barristana na zatokę.
— Skąd tam tyle statków? — zapytał.
Barristan przypominał sobie, że wczoraj było ich dwadzieścia, ale teraz widział ich trzykrotnie więcej. Poczuł zawód, kiedy domyślił się, że statki z Volantis musiały już przybyć, ale nagle ujrzał, że niektóre okręty zaczęły zderzać się ze sobą.
Poprosił Tumco, którego młode oczy widziały wyraźniej, by opisał chorągwie. Tumco powiedział:
— Kałamarnice, duże kałamarnice. Jak te na Wyspach Bazyliszkowych, gdzie czasem ściągają w dół całe statki.
— Tam, skąd pochodzę, nazywamy je krakenami — odpowiedział Barristan.
Orientując się, że przybyli Greyjoyowie, jego pierwszą myślą było: „Balon sprzymierzył się z Joffreyem czy ze Starkami?”. Wtedy jednak przypominał sobie, że słyszał o śmierci Balona i zastanowił się, czy ma to coś wspólnego z jego synem, chłopakiem, który był podopiecznym Starków. Widząc żelaznych ludzi, schodzących na brzeg i walczących z Yunkijczykami, zaskoczony zawołał:
— Są po naszej stronie!
Najemnicy nie przybyli, by stawić czoła jego szarży, ponieważ byli już zajęci żelaznymi ludźmi.
Barristan czuł się niemal radosny: „Zupełnie jak Baelor Złamana Włócznia i książe Maekar, młot i kowadło. Mamy ich! Mamy ich!”.
Autor obrazu: Marc Fishman
Udostępniamy tekst wyłącznie jako tłumaczenie dla fanów, które zostanie zdjęte ze strony z chwilą ukazania się oficjalnego przekładu. Autorem rozdziału jest George R. R. Martin.